† Laura †
Poniedziałek. Dzień znienawidzony przez wszystkich. Wstałam
ociężale z łóżka i jeszcze zaspana podeszłam do szafy. Dziś wyciągnęłam zwykłe
dżinsy tak zwane rurki i granatowa bokserkę. Do tego tradycyjne bluza żeby
zakryć boją rękę na której są ślady po igle. Z tym zestawem udałam się do
łazienki. Wzięłam krótki prysznic i ubrałam się w ubrania. Podeszłam do lustra.
Tam zrobiłam sobie jak zawsze mocny, ciemny makijaż i trochę przytuszowałam
rany. Włosy rozczesałam i zostawiłam tak jak są. Gotowa wróciłam do pokoju po
torbę z zeszytami. Uszykowana zeszłam do kuchni. Tam zjadłam zielone jabłko.
Gdy kończyłam jeść zadzwonił ktoś do drzwi. Zdziwiona otworzyłam je a przede
mną stał Ryland. Ubrany był praktycznie jak zawsze. Czyli czarne dżinsy, T-shirt, bluza i vansy no I oczywiście fullcap. On jako jedyny z naszej paczki ubierał się bardziej sportow i na luzie.
Przytuliłam go na powitanie. Ruszyliśmy do szkoły. Nie śpieszyliśmy się. Ja się
tym tak bardzo nie przejmowałam. Równo z dzwonkiem weszliśmy do szkoły. Szliśmy
do tej samej klasy. Dlaczego do tej samej klasy. Ja rok temu nie zdałam więc
chodzę z RyRy do klasy. Powolnym krokiem weszliśmy do klasy. Pierwszą mieliśmy
plastykę czyli taka luźna lekcja. A nauczycielka też była spoko. Zajeliśmy
miejsca na samym końcu klasy. Po chwil przed nami usiadł Austin. Przywitaliśmy
się i zaczeła się lekcja. Nie będę was zanudzać i opisywać każdy przedmiot, co
robiliśmy itp. Ostania lekcja i upragniony dzwonek kończący dzień w szkole. I
like it! Tym razem szybko wyszliśmy we trójkę ze szkoły. Udaliśmy się do
Brian’a. Tam zawsze dostawaliśmy majkę. Czułam już tak zwany głód. Dotarliśmy
tam po 10 min. Ja zapukałam w drzwi a Austin je otworzył. Weszliśmy a tam była
już cała nasza ‘banda’. Przywitałam się z każdym. Na końcu przywitałam się
Brian’em, i wystawiłam rękę. On już wiedział o co chodzi. Wstrzyknął mi moja
porcje. Już po minucie poczułam się
lżej. Było tak przyjemnie. Czyli do końca dnia jestem szczęśliwa. Super! Gdy
każdy dostał już swoją porcie rozsiedliśmy się wygodnie i zaczęliśmy gadać. W
takim stanie każdy był rozluźniony i nie wstydził się niczego powiedzieć.
Porozmawialiśmy może 1 godzinę a może 2. Sama nie wiem. Zaczynało się robić
ciemno więc ja i Rylad postanowiliśmy iść do domu. Tak na prawdę ja mogłabym
tam jeszcze zostać ale nie chciałam żeby chłopak wracał sam. Szliśmy wolnym
krokiem przez park. Jak to zwykle ja miałam przerzuconą rękę przez chłopaka. Po
kilkunastu minutach dotarliśmy do domu mojego przyjaciela. Było już ciemno. Gdy
mieliśmy się żegnać drzwi się otworzyły a w nich stała trochę starsza ode mnie
blondynka.
- Ryland co tak późno!- krzyknęła ale gdy zobaczyła mnie od
razu przestała- masz szczęście że rodziców nie ma w domu.- spojrzała na mnie- O
hej! Chyba się nie znamy. Jestem Rydel- powiedziała uśmiechnięta.
Zazdroszczę jej ze może się tak szczerze uśmiechnąć.
- Laura- nie powiedziałam raczej spytałam.
- Może wejdziesz?
Spojrzałam na Ryland’a w jego oczach widziałam *zgódź się *
- No dobra.
Weszliśmy z chłopakiem do domu. Ściągnęłam tylko buty bo
bluzy nie miałam zamiaru ściągać. Pierwszy raz jestem w domu u Lynch’a. Nadal
byłam pod wpływem się byłam wyluzowana. Szłam za brunetem chyba do jego pokoju.
Wchodząc po schodach zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. I jak to ja
oczywiście w połowie schodów musiałam się wywalić.
- Cholera!- krzyknęłam troche z bólu bo upadłam na tyłek.
Nagle z jakiegoś pokoju wychyliło się dwóch blondynów.
Normalnie jak bliźniacy tylko jeden był troche starszy. Ryland gdy usłyszał mój
wrzask odwrócił się w moją strone, ale gdy dosłyszał otwieranie się drzwi powrotem
spojrzał w tamtą stronę. Spojrzał przelotnie, lecz odwrócił się powrotem i mnie
podniósł. Gdy byłam już w pionie ucałowałam chłopaka w policzek za to ze mi
pomógł. Postanowiliśmy iść dalej ale tym razem chłopak złapał nie za rękę. Nie
przeszkadzało mi to. Weszliśmy już spokojnie po schodach. Ruszyliśmy w stronę
pokoju chłopaka. Nagle przed nami wyskoczył ten wyższy blondyn
- No cześć. – powiedział uśmiechnięty.
- Siema! – inaczej bym tak nie zareagowała ale ze byłam
naćpana.
- jestem Riker. Brat Ryland’a
- Laura.
- Jesteś jego dziewczyną- powiedział i poruszał brwiami.
- Nie. Jego najlepszą przyjaciółką.
- Aha.
Uśmiechnęłam się, a chłopak pociągnął mnie do swojego
pokoju. W końcu tam dotarliśmy. Chłopak miał naprawdę ładnie urządzony pokój.
Tam rozsiedliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać.
††††††††
Hejka ;*
Jak rozdział? Moim zdaniem okropny, nudny i bez sensu ;/
Planuje zrobić coś ciekawszego a 4 rozdziale.
Jak na razie Raury nie będzie ;P
Czekam da komentarze ;)
A może taki mały szantarzyk?
5 komentarzy=Rozdział 3. ;D
Bajo miśki <3
Super rozdział! : )
OdpowiedzUsuńRozdział boski:D Ja chce nexta i Raure!!
OdpowiedzUsuńDawaj, dawaj ;*
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńPopieram Patkę :D
Czyżby mój komentarz był piąty?
OdpowiedzUsuńJest mi smutno :( bo nic mi nie napisałaś, że zakładasz nowego bloga :/ Foch!
Dobraaa... żartuję ;)
No rozdział cudny *.* teraz szybciutko zabieraj się zapisanie nexta, bo palpitacji dostanę :)
Cieplutkie pozrowionka i czeeekaam <3
Rozdział boski i świetny i super ciekawy temat na bloga. Super piszesz i czekam na next. Bierz się za pisanie next'a
OdpowiedzUsuńWoow Świetny blog! :D czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuń