poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 2.



 † Laura
Poniedziałek. Dzień znienawidzony przez wszystkich. Wstałam ociężale z łóżka i jeszcze zaspana podeszłam do szafy. Dziś wyciągnęłam zwykłe dżinsy tak zwane rurki i granatowa bokserkę. Do tego tradycyjne bluza żeby zakryć boją rękę na której są ślady po igle. Z tym zestawem udałam się do łazienki. Wzięłam krótki prysznic i ubrałam się w ubrania. Podeszłam do lustra. Tam zrobiłam sobie jak zawsze mocny, ciemny makijaż i trochę przytuszowałam rany. Włosy rozczesałam i zostawiłam tak jak są. Gotowa wróciłam do pokoju po torbę z zeszytami. Uszykowana zeszłam do kuchni. Tam zjadłam zielone jabłko. Gdy kończyłam jeść zadzwonił ktoś do drzwi. Zdziwiona otworzyłam je a przede mną stał Ryland. Ubrany był praktycznie jak zawsze. Czyli  czarne dżinsy, T-shirt, bluza i vansy no I oczywiście fullcap. On jako jedyny z naszej paczki ubierał się bardziej sportow i na luzie. Przytuliłam go na powitanie. Ruszyliśmy do szkoły. Nie śpieszyliśmy się. Ja się tym tak bardzo nie przejmowałam. Równo z dzwonkiem weszliśmy do szkoły. Szliśmy do tej samej klasy. Dlaczego do tej samej klasy. Ja rok temu nie zdałam więc chodzę z RyRy do klasy. Powolnym krokiem weszliśmy do klasy. Pierwszą mieliśmy plastykę czyli taka luźna lekcja. A nauczycielka też była spoko. Zajeliśmy miejsca na samym końcu klasy. Po chwil przed nami usiadł Austin. Przywitaliśmy się i zaczeła się lekcja. Nie będę was zanudzać i opisywać każdy przedmiot, co robiliśmy itp. Ostania lekcja i upragniony dzwonek kończący dzień w szkole. I like it! Tym razem szybko wyszliśmy we trójkę ze szkoły. Udaliśmy się do Brian’a. Tam zawsze dostawaliśmy majkę. Czułam już tak zwany głód. Dotarliśmy tam po 10 min. Ja zapukałam w drzwi a Austin je otworzył. Weszliśmy a tam była już cała nasza ‘banda’. Przywitałam się z każdym. Na końcu przywitałam się Brian’em, i wystawiłam rękę. On już wiedział o co chodzi. Wstrzyknął mi moja porcje. Już po minucie  poczułam się lżej. Było tak przyjemnie. Czyli do końca dnia jestem szczęśliwa. Super! Gdy każdy dostał już swoją porcie rozsiedliśmy się wygodnie i zaczęliśmy gadać. W takim stanie każdy był rozluźniony i nie wstydził się niczego powiedzieć. Porozmawialiśmy może 1 godzinę a może 2. Sama nie wiem. Zaczynało się robić ciemno więc ja i Rylad postanowiliśmy iść do domu. Tak na prawdę ja mogłabym tam jeszcze zostać ale nie chciałam żeby chłopak wracał sam. Szliśmy wolnym krokiem przez park. Jak to zwykle ja miałam przerzuconą rękę przez chłopaka. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do domu mojego przyjaciela. Było już ciemno. Gdy mieliśmy się żegnać drzwi się otworzyły a w nich stała trochę starsza ode mnie blondynka.
- Ryland co tak późno!- krzyknęła ale gdy zobaczyła mnie od razu przestała- masz szczęście że rodziców nie ma w domu.- spojrzała na mnie- O hej! Chyba się nie znamy. Jestem Rydel- powiedziała uśmiechnięta.
Zazdroszczę jej ze może się tak szczerze uśmiechnąć.
- Laura- nie powiedziałam raczej spytałam.
- Może wejdziesz?
Spojrzałam na Ryland’a w jego oczach widziałam *zgódź się *
- No dobra.
Weszliśmy z chłopakiem do domu. Ściągnęłam tylko buty bo bluzy nie miałam zamiaru ściągać. Pierwszy raz jestem w domu u Lynch’a. Nadal byłam pod wpływem się byłam wyluzowana. Szłam za brunetem chyba do jego pokoju. Wchodząc po schodach zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. I jak to ja oczywiście w połowie schodów musiałam się wywalić.
- Cholera!- krzyknęłam troche z bólu bo upadłam na tyłek.
Nagle z jakiegoś pokoju wychyliło się dwóch blondynów. Normalnie jak bliźniacy tylko jeden był troche starszy. Ryland gdy usłyszał mój wrzask odwrócił się w moją strone, ale gdy dosłyszał otwieranie się drzwi powrotem spojrzał w tamtą stronę. Spojrzał przelotnie, lecz odwrócił się powrotem i mnie podniósł. Gdy byłam już w pionie ucałowałam chłopaka w policzek za to ze mi pomógł. Postanowiliśmy iść dalej ale tym razem chłopak złapał nie za rękę. Nie przeszkadzało mi to. Weszliśmy już spokojnie po schodach. Ruszyliśmy w stronę pokoju chłopaka. Nagle przed nami wyskoczył ten wyższy blondyn
- No cześć. – powiedział uśmiechnięty.
- Siema! – inaczej bym tak nie zareagowała ale ze byłam naćpana.
- jestem Riker. Brat Ryland’a
- Laura.
- Jesteś jego dziewczyną- powiedział i poruszał brwiami.
- Nie. Jego najlepszą przyjaciółką.
- Aha.
Uśmiechnęłam się, a chłopak pociągnął mnie do swojego pokoju. W końcu tam dotarliśmy. Chłopak miał naprawdę ładnie urządzony pokój. Tam rozsiedliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać.
 
Hejka ;* 
Jak rozdział? Moim zdaniem okropny, nudny i bez sensu ;/
Planuje zrobić coś ciekawszego a 4 rozdziale. 
Jak na razie Raury nie będzie ;P
Czekam da komentarze ;) 
A może taki mały szantarzyk?
5 komentarzy=Rozdział 3. ;D 
Bajo miśki <3

7 komentarzy:

  1. Super rozdział! : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski:D Ja chce nexta i Raure!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyżby mój komentarz był piąty?
    Jest mi smutno :( bo nic mi nie napisałaś, że zakładasz nowego bloga :/ Foch!
    Dobraaa... żartuję ;)
    No rozdział cudny *.* teraz szybciutko zabieraj się zapisanie nexta, bo palpitacji dostanę :)
    Cieplutkie pozrowionka i czeeekaam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział boski i świetny i super ciekawy temat na bloga. Super piszesz i czekam na next. Bierz się za pisanie next'a

    OdpowiedzUsuń
  5. Woow Świetny blog! :D czekam na nexta :)

    OdpowiedzUsuń