niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 14.

 Hej! Mała niespodzianka! BLOG JEST OFICJALNIE I NIEODWOŁALNIE ODWIESZONY :D Cieszycie się? (Ja bardzo :)) Przeczytajcie notkę, proszę ;)

Laura
Obudziło mnie silne pulsowanie w głowie. Odwróciłam się na drugi bok podciągając kołdrę na twarz. Nic to nie podziałało więc otworzyłam powoli powieki. Szybko jednak tego pożałowałam, ponieważ oślepiło mnie światło w pokoju. Wszytko było rozmazane. Zamrugałam kilkakrotnie, chcąc przyzwyczaić się do światła i próbując wyostrzyć wzrok. Przeciągnęłam się jak kot i usiadłam na łóżku. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wait! To nie jest mój pokój. Rozejrzałam się jeszcze raz. To był pokój Ryland'a. Co ja tu robię? Podniosłam się ociężale z łóżka. Przez ból głowy ledwo trzymałam się na nogach. Wyszłam z pokoju kierując się na parter w poszukiwania przyjaciela. Schodząc po schodach trzymałam się poręczy, bo inaczej na pewno bym spadła. Podążyłam do salonu bo tam słyszałam głosy. W pokoju znajdował się RyRy, Ross i Rocky. Ten pierwszy odwrócił się gdy tylko weszłam do salonu, a dwójka pozostałych nawet nie zwróciłam na mnie uwagi bo byli czymś zajęci. Blondyn bawił się swoim telefonem i miał słuchawki na uszach, a brunet grał na konsoli. 
- Hej. Jak się spało?- zapytał gdy usiadłam koło niego na kanapie.
- Cześć. Dobrze tylko jak ja się tu znalazłam?- odpowiedziałam słabym głosem 
- Wczoraj, a właściwie to dziś, bo było już grubo po północy, zadzwoniła do mnie Vicki i powiedziała żeby przyjechał po ciebie. 
- Aha. Ale mam nadzieje że nie sprawiłam ci kłopotów?
- Oczywiście że nie. Ale swoją drogą co braliście?- zapytał zaciekawiony i uśmiechnięty. 
- Z tego co pamiętam wypiliśmy kilka kieliszków czystej, potem zapaliliśmy skręta. Chyba później znowu napiliśmy się, potem tańczyliśmy, a potem razem z Luke'iem wzięliśmy trochę koky. - powiedziałam trochę z ciszonym głosem, żeby bracia Ryland'a tego nie usłyszeli.
Młody Lynch tylko kiwnął głową. Spojrzał na mnie. 
- Może chcesz się odświeżyć?- zapytał
-Chętnie. 
- Weź sobie jakąś moją koszulkę, a łazienka wiesz gdzie jest.
-ok 
Od razu udałam się do pokoju bruneta. Wybrałam sobie taką koszulkę. Z T-shirt'em poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Jezuuu. Nie dziwie się że RyRy zaproponował mi prysznic. Wyglądam okropnie. Włosy napuszone, koszulka brudna, śmierdzi i się do mnie klei. Makijaż tradycyjnie rozmazany. Podeszłam do kabiny prysznicowej i ustawiłam odpowiednią dla siebie wodę. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Na półeczce która znajdowała się w środku znalazłam jakiś szampon. Nalałam troche na rękę, a potem wmasowałam dokładnie we włosy. Płyn pachniał truskawką. Spłukałam głowę. Znowu spojrzałam na stojaczek i wzięłam żel pod prysznic. Umyłam się dokładnie. Wyszłam z kabiny i owinęłam się ręcznikiem. Szybko i dokładnie wytarłam się. Założyłam wczorajszą bieliznę i spodenki. Ubrałam także koszulkę bruneta, która jak się okazało była na mnie za duża i zakrywała mi spodenki. Wyszłam z łazienki zabierając swoje rzeczy i ręcznik w który wcierałam włosy. Z torby wyjęłam tusz do rzęs i kredkę do oczu. Wróciłam jeszcze raz do łazienki i wykonałam makijaż. Jeszcze raz wytarłam włosy, jednak nadal były wilgotne. Za nogi założyłam jeszcze moje zakolanówki. Chciałam tez ubrać buty jednak nie mogłam ich znaleźć. Związałam jeszcze niedbale włosy tak by nie opadały mi na ramiona. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Stojąc na parterze dopiero wtedy poczułam silną chęć napicia się czegoś, a najlepiej wody. Zajrzałam do salonu, ale nikogo tam nie było, więc poszłam do kuchni. W pomieszczeniu był Riker. Chciałam się do niego odezwać jednak w porę zauważyłam że ma słuchawki na uszach. Cofnęłam się, opierając o futrynę przyglądając się chłopakowi. Blondyn miał na sobie tylko szorty. Chłopak poruszał się w rytm muzyki która leciała w jego słuchawkach. Trzeba przyznać robił to śmiesznie ale na pewno umie doskonale tańczyć. Riker stał przy kuchence gazowej i smażył naleśniki. Chciał jednego podrzucić tak jak robią to kucharze. Coś jednak mu nie wyszło bo naleśnik trafił obok mojej głowy przyklejając się do ściany. Byłam zaskoczona i jednocześnie rozbawiona. Lynch odwrócił się na luzie, ale jak zobaczył że ja stoję w drzwiach zdjął słuchawki i speszył sie i podrapał po karku. Zaczęłam się śmiać bo wyglądał na prawdę koniecznie. On uśmiechnął sie uroczo, podszedł do mnie i zdjął naleśnika ze ściany. 
- Wybacz. Zazwyczaj lepiej mi wychodzi podrzucanie tych naleśników. 
- Haha oby.
- Jesteś może głodna? Spokojnie naleśniki są na prawdę dobre, nie jak zdolności do ich podrzucania. 
- Wiesz... nie dzięki- i właśnie w tym momencie głośno zaburczało mi w brzuchu
- Ha! Kłamczuchu, twój brzuch cie wydał- zaśmiał się - siadaj. 
Wykonałam grzecznie polecenie brata Ryland'a. Po chwili przede mną stał tależ na naleśnikami, polanymi syropem klonowym. Powąchałam posiłek, a następnie ukroiłam kawałek i od razu włożyłam go do ust. 
- Opowiedz mi coś o sobie- uśmiechnął się- muszę wiedzieć coś na temat przyjaciółki mojego młodszego braciszka. 
- Umm.. Więc mam na imię Laura, mam 19 lat, chodziłam z RyRy'm do klasy bo rok nie zdałam, mam siostrę Vanessę, kocham muzykę i zwierzęta- powiedziała, omijając kilka ważnisz szczegółów z mojego życia. 
Blondyn nic nie odpowiedział tylko uśmiechnął sie. W ciszy zjadłam posiłek i wypiłam szklankę soku. Odstawiłam brudne naczynia do zlewu. Odwróciłam się w stronę Riker'a. 
- Dziękuje za smaczny posiłek.
- Proszę- odpowiedział i puścił mi oczko.
- Nie wiesz może gdzie jest RyRy?- zapytałam.
- Sprawdź w ogrodzie, jak go dam nie będzie to zobacz w jego pokoju lub w pokoju z instrumentami.
- Okay. 
Ruszyłam do pierwszego miejsca wymienionego przez Rik'a czyli ogrodu. Stanęłam na tarasie, jednak tam go nie było. Postanowiłam udać sie w następne miejsce podane przez blondyna. Jak sie okazało był w swoim pokoju. Siedział na łóżku z laptopem na kolanach i słuchawkami. Podeszłam do niego i delikatnie dotknęłam jego ramienia. Chlopak lekko sie przestraszył i przesuną jedną słuchawkę odkrywając ucho. 
-Nie strasz tak mnie!
-Oh.. przepraszam.. to nie było zamierzone- uśmiechnęłam sie.
Przyjaciel od razu odwzajemnił uśmiech. Spojrzałam na otwarte okno na laptopie.  Zmarszczyłam brwi
-Co to jest?- spytałam i pokazałam palcem na ekran .
-To jest program do miksowania piosenek. Wiesz taki specjalny dla DJ'i 
- Aha...Wiesz może gdzie są moje buty? 
- Pod łóżkiem- powiedział nie odrywając wzroku od ekranu- już idziesz?
- Tak- chce odpocząć- odpowiedziałam gdy założyłam już buty
- Okay. Odprwadzę cię- tym razem spojrzał na mnie uśmiechnęty.
- Nie musisz! Przecież ty tylko kawałek drogi. 
- Oh.. jeśli chcesz.
- Ok. To ja spadam. Pa- powiedziałam i pocałowałam bruneta w policzek.
Wzięłam jeszcze moją torbę i wyszłam z pokoju przyjaciela. Z lekką trudnością zbiegłam ze schodów. Szybkim krokiem podeszłam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Nie zdążyłam jednak tego zrobić, bo uprzedziłam mnie osoba otwierająca drzwi po drugiej stronie (zdanie troche nie ma sensu xd ~od aut.). Przede mną staną Ross. Obydwoje chcieliśmy się wyminąć, jednak coś nam chyba to nie wychodziło. Kiedy ja chciałam go wyminąć robiąc krok w prawo, on robił to samo w tym samym czasie co ja. Kiedy on robił krok w lewo ja też tak zrobiła. Sytuacja powtórzyła się kilka razu. Spojrzeliśmy na siebie. Ja zaczęłam chichotać z tego, tak samo mój rówieśnik. 
- Dobra to ty w prawo a ja w lewo- powiedział roześmiany
- Okay. To na trzy.... raz... dwa.... trzy- i bez problemu się wyminęliśmy.
- Już idziesz?- zapytał 
- Ta. Jestem zmęczona
- Okay. W taki razie cześć - uśmiechnął się 
- Hej- odwzajemniła uśmiech.
Odwróciłam się i powolnym krokiem wychodziłam z posesji Lynch'ów. Szukałam w torbie mojego telefonu i słuchawek, które zawsze nosiłam ze sobą. Po chwili znalazłam upragnione rzeczy. Gdy szłam chodnikiem dopiero wtedy poczułam delikatny powiew zimnego wiatru. No tak przecież mam tylko koszulkę Ryland'a. Dziś dzień nie był najcieplejszy. Włożyłam słuchawki do uszu, podczepiłam do telefonu i włączyłam piosenkę The 1975- The City. Szłam w rytm muzyki. Przyglądałam się ludziom jacy chodzili po chodnikach. Nikt się nie wyróżniał. Każdy się śpieszył. To przerażające ze ludzie ciągle są w pośpiechu. Dlatego ja nigdy się nie śpieszę. Chce przeżyć to pieprzone życie jak najlepiej. Chce żeby ktoś mnie zapamiętał kiedy mnie tu już nie będzie. Nie wiem jak umrę i kiedy. Może przedawkuje, może zachoruje, a może umrę śmiercią naturalną. Wie to tylko ten gościu na górze. Zatrzymała się na chwile w małej kawiarence. Potrzebowałam kawy. Z kieszeni szortów wyjęłam kilka dolarów. W środku nie było dużo ludzi więc po zaledwie minucie dostałam swój napój. Pijąc powoli gorącą kawę szłam dalej. W słuchawkach leciała już inna piosenka. Nie szłam w stronę domu. Nie lubię siedzieć sama w domu, dlatego często wychodzę. Kierowałam się na dziką plażę. Mało ludzi tam przychodziło, bo w sumie mało osób wiedziało jak do niej trafić. Idealne miejsce na randkę. Usiadłam na pisaku, podkurczając trochę nogi i oparła ręce na kolanach. W uszach płynęła mi piosenka Green Day - Wake me up when september ends. Uderzając palcami w styropianowy kubek wybijałam rytm piosenki. Patrzyłam na ocean, piłam cudowną kawę i słuchałam muzyki. Czego chcieć więcej? Gdy kawa i playlista powoli zaczęła się kończyć, postanowiłam wracać do domu. Pusty kubek ustawiłam na piasku tak by się nie przewrócił. Zobaczymy czy ktoś tu przychodzi. Tym razem droga do domu zajęła mi krótszy czas. Nawet nie spostrzegłam się jak stałam przed swoim domem. Wschodząc na działkę szukałam kluczy do mieszkania. Szybko je znalazłam i sprawnie otworzyłam nimi drzwi. Klucze i torbę rzuciłam na komodę która stała w holu. Od razu "uwaliłam' się na kanapie. Wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać różne strony. Weszłam również na stronę Eventim, sprawdzając jakie koncerty mają się niedługo odbyć. Jak zawsze wyskoczyła mi reklama. Już chciałam nacisnąć 'x' ale w ostatniej chwil się powstrzymała. Przyjrzałam się zdjęciu na którym znajdowała się piątka osób. Cholera kojarzę ich. Pod zdjęciem znajdowała się nazwa zespołu 'R5'. Wpisałam w wyszukiwarce ich nazwę i weszłam w pierwszą lepszą stronę która mi wyskoczyła. Od razu spojrzałam na skład zespołu. Patrzyłam na ekran z otwartą buzią z niedowierzaniem. LYNCH. Rydel, Rocky, Riker, Ross. To oni. Jezu oni mają zespół.Wróciłam z powrotem na stronę z biletami i kupiłam jeden.Koncert ma byś po jutrze.  Chce zobaczyć jak grają, Ciekawe czy rozpoznają mnie w tłumie.   

 ††††
Witam moje tygryski! 
Jest tu kto? 
Mam nadzieje że tak. 
Jak wam się podoba ten nudny rozdział??
Przepraszam za błędy. 
Uwaga ważne!
10 komentarzy= Rozdział 15
Wiem że dacie radę :P
Nie mam już nic więcej do dodania więc Smile ;)


Miłego wieczoru i powodzenia jutro w szkole!