niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 26.

Nigdy nie pomyślałabym że będę miała okazję znaleźć się w takim miejscu. Zobacz tych ludzi na żywo. Być na takim ważnym wydarzeniu. W ubraniu które wybrała dla mnie Rydel bo jak sama stwierdziła "będę wyglądać jak gwiazda", trzymałam się blisko Ryland by się nie zgubić. Przypatrywałam się każdej gwieździe choć nawet nie wiedziałam dlaczego ona się tu znajduje. Wzrokiem szukałam kogoś kogo ja bym znała na czerwonym dywanie. Szkoda że nawet czerwony dywan nie był czerwony. Krzyki fotografów i innych ludzi drażniły mnie niemiłosiernie. Śmiech niektórych gwiazd lub pseudo fajnych dziennikarek też nie był zbyt przyjemny. Zastanawiałam się jak to musi być trudne. Bycie gwiazdą. Jednak patrząc na uśmiech R5 gdy pozowali fotografom wiedziałam że są też tego jakieś plusy. Co jakiś czas przyłapywałam siebie jak kąciki ust mi się podnoszą. Co jakiś cza czułam też czyjś wzrok na sobie. Często nie patrzył się w aparat tylko na mnie. Chciałam krzyknąć żeby przestał ale nie mogła. Cierpliwie czekałam aż gala dobiegnie końca.
-Więc jak ci się podobało w sobotę?
Nie sądziłam że będę miała okazję odwiedzić Starbucks'a o 7.27. Ale życie lubi zadziwiać. Nie sądziłam również że będę na gali gdzie jest mnóstwo sławnych osób a tu proszę, byłam na niej. Spojrzałam na blondyna który skupiał się nad czymś w telefonie po zrobieniu zdjęcia naszych kubków.
- Było świetnie, ale zdecydowanie tam nie pasuje- odpowiedziałam na zadane wcześniej pytanie.
- Nie prawda- odezwał się odrywając wzrok od ekranu- widziałem jak kilku fotografom się pomyliło i zaczęli robić się zdjęcia. Większość się zastanawiała kim jesteś- uśmiechnął się widząc za pewnie moje zdziwienie.
Próbowałam w myślach przypomnieć sobie sytuację gdy ktoś zrobił mi zdjęcie, jednak nikogo takiego nie widziałam. Już chciałam mu to powiedzieć jednak nie dał mi dojść do słowa
- a nie mówiłem?- pokazał mi moje zdjęcie i jakiś artykuł.
Wyrwałam Ross'owi telefon czytając notatkę. Spojrzałam zszokowana na zdjęcie widniejące na stronie oraz nagłówek całego artykułu "Tajemnicza dziewczyna zachwyciła każdego na wczorajszej gali. Kim jest owa piękność? Czy to nowa gwiazda?"
- To są chyba jakieś żarty- powiedziałam oddając telefon.
W odpowiedzi usłyszałam tylko ciche podśmiewanie się ze mnie. Kopnęłam chłopaka pod stolikiem, dzięki czemu przestał się ze mnie nabijać.
- Spokojnie, gwiazdeczko- znowu się zaśmiał a ja zrobiłam kwaśną minę- do końca tego tygodnia zapomną o tobie- uśmiechnął się - chyba- wystawiłam mu język.
-Przestań okay?
-Dobra, dobra już wyluzuj. Przecież to nic złego. Jesteś trochę rozpoznawalna- wzruszył ramionami znowu robiąc coś na telefonie.
Zapach świeżo mielonej kawy przypominał mi zapach z dzieciństwa. Niedzielny poranek, rodzinne śniadanie, mama smażąca naleśniki lub jajecznice, tata parzący kawę dla siebie i mamy. Napiłam się kawy ze swojego kubka z literką 'L'. Jednak ta kawa nie smakowała jak ta robiona przez tatę. Nie przypominał też niestety kawy z rodzinnych stron. Czasami czując zapach kawy bądź spaghetti zamykam oczy wyobrażając sobie że jestem w słonecznej Italii. Niestety potem otwieram oczy.
- Jak się nazywasz na Instagram'ie?- głos chłopaka wyrwał mnie z zamyśleń.
- Nie mam tego- spojrzałam na niego zastanawiając się nad reakcją.
- Omg kim ty jesteś- odchylił się, opierając o krzesełko kiwając głową z niedowierzaniem.
Zaśmiała się po prostu nie chcąc drążyć tematu.
- Idziemy? Czeka nas pracowity dzień- spojrzałam na zegarek wiszący w lokalu- dasz wiarę że siedzimy tu prawie dwie godziny- podniosłam się z krzesła.
Odebrałam kubek który podał mi Ross.  
-Właściwie to gdzie idziemy?- zapytałam gdy już wyszliśmy z kawiarni
- niedaleko jest małe studio, jeśli sie ładnie uśmiechniesz to będziemy mogli tam pisać
- co?- byłam zaskoczona jego wypowiedzią
-żartuje- roześmiał się- żałuj że nie widziałaś swojej miny- wystawiłam mu język a on objął mnie ramieniem- znajomy jest właścicielem i wisi mi przysługę- wyjaśnił.
-okay.
Choć mogłoby się wydawać to krępujące lub niewygodne jednak jego ramie mi nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie.
- Dobra jeszcze jedna zwrotka- przetarłam zmęczone oczy prostując się na kanapie.
- Zróbmy sobie trochę przerwy- przeciągnął się spoglądając na mnie.
- Okay- przeciągnęłam się- która tak właściwie godzina?
- za chwile 17. Chryste siedzimy tu cały dzień- patrzył z niedowierzaniem na wyświetlacz telefonu- głodny jestem, a ty?- spojrzał na mnie.
- Też. Zamawiamy chińszczyznę?
- Z ust mi to wyjęłaś- powiedział przykładając telefon do ucha.
Przeczytałam raz jeszcze to co udało nam się napisać. Z jednej strony szło nam gładko ale problem w tym że mamy inne poglądy więc praca ciągnęła się. Spojrzałam na blondyna który aktualnie rozmawiał  przez telefon rozumiejąc że dziewczyna o której pisze ze mną piosenkę wygrała życie. Jaka dziewczyna nie chciałaby takiego chłopaka jakim jest Ross Lynch? Jak to możliwe że teraz zamiast być na randce z jakąś śliczną dziewczyną siedzi z narkomanką w studiu.
- Żarcie będzie za 15 minut- powiedział odkładając telefon na stolik.
Kiwnęłam głową. Przed oczami zrobiło mi się nagle ciemno. Czułam mój przyśpieszony puls. Oddech co jakiś czas stawała się płytszy. Wiedziała co się ze mną dzieje. Podniosłam się ostatkiem sił z kanapy, o mały włos nie wywracając się gdy zakręciło mi się w głowie.
- Wszytko okay?- usłyszałam jakby odległy głos gdy tymczasem chłopak był niedaleko mnie.
- Taa, wrócę za chwile- chwyciłam swoją torbę i wyszłam z pomieszczenia potykając się co jakiś czas o własne stopy.
Nie pamiętam jak udało mi się dotrzeć do łazienki. Wszytko działo się tak szybko. Odetchnęłam głęboko czując ulgę po spotkaniu mojej twarzy z zimną wodą. Wytarłam ostrożnie twarz starając się nie rozmazać doszczętnie makijażu. Chaotycznie poszukiwałam jakiejkolwiek ilość dragów. Niestety nic takiego nie znalazłam. Przygryzałam wargę zastanawiając się jak zdobyć choć trochę morfiny.

Podniosłam się ostrożnie z kanapy starając się nie wzbudzić podejrzeń w ciągle obserwującym mnie Ross'ie. Chwyciłam sok dla którego wstałam z kanapy i opierając się o ścianę plecami napiłam się kilka łyków. 
- Na pewno wszytko okay?- Ross podszedł do mnie patrząc na mnie z troską w oczach.
- Tak jest dobrze. Po prostu źle się poczułam- chciałam odstawić butelkę jednak w ostanie chwil się powstrzymałam.
Jeden ruch a bylibyśmy niebezpiecznie blisko. Spojrzałam na jego oczy próbując odgadnąć jego myśli co nie było łatwe. Tylko to niestety było niemożliwe. Nigdy nie byłam dobra w odgadywaniu czyiś uczuć. Przyjemne ciepło rozprzestrzeniło się po całym ciele gdy jego ręka znalazła się na moi policzku. Przysunął się do mnie tak szybko że nawet tego nie zauważyłam. Pochylił się patrząc w moje oczy z lekkim uśmiechem na ustach. Połączył nasze wargi w niewinny pocałunku. Jakby bał się że za chwile się rozpłynę. Przyciągnęłam go delikatnie za koszulkę do siebie całym ciałem przylegając do ściany. Przygryzłam jego wargę gdy sie ode mnie osuwał wywołując u niego uśmiech. Subtelnie wysyłam jego wargę z pomiędzy zębów. Ręką która cały czas była na moim policzku odgarnął moje włosy za ucho. 
- Chyba nie powinniśmy- powiedział ściszonym głosem tuż przy moim uchu.
- Chyba nie- powiedziałam kładąc ręce na jego klatce piersiowej.
Znowu nasze usta stanowiły jedność. Jego ręce znalazły się na dole moich pleców. Całusy przerodziły się w pocałunki prawdziwych kochanków. Wplotłam pace w jego wyjątkowo miękkie włosy, co jakiś czas ciągnąc je za końcówki. Przeszły mnie ciarki gdy poczułam jego zimne duże dłonie pod moją koszulką. Przez pewną chwile nie panowaliśmy nad sobą. Chłopak prawie zerwał ze mnie koszulkę gdy ja ciągnęłam go mocno za włosy. Nasze język toczyły zawziętą walkę to wygra. Oderwaliśmy sie od siebie dysząc, choć przecież tylko się całowaliśmy. Chłopak oblizał swoje usta. Staraliśmy unormować swoje oddech patrząc sobie w oczy
- Lubie cię całować- powiedział po chwili.  

††
Na wstępie przepraszam że taki krótki.
Ale mam nadzieje że wam się podoba. Jest Raura i będzie jej coraz więcej.
Staram się zrobić z nich parę ale jakoś średnio mi to idzie. 
Może jakieś pomysły co do tego jak mają zostać parą?

 Pytałam się was ostatnio o kim chcecie shota i wybrałam Raure.
(Ania, dzięki za propozycję ale nie lubię Rourtney)
Dodatkowo pisze jeszcze jedno opowiadanie o Rydellington.
Więc na serio nie wiem kiedy następny rozdział :/ 
Ostatnio wam się udało więc chce zobaczyć czy ty razem też, więc:
15 komentarzy= Rozdział 27.
Kocham was <3