wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 20.

  Dedykacja dla: 
osoby Anonimowej która dzięki komentarzowi zmobilizowała mnie do napisane tego czegoś xd 
Olgi Lynch która podniosła mnie na duchu 
oraz 
Delly Anastasii Lynch nad którą się "zlitowałam". Mam nadzieje że teraz będziesz zadowolona ;*  
 NIE ZABIJCIE MNIE, PRAWDA?
PS. UKOŚNĄ I POGRUBIONĄ  CZCIONKĄ NAPISANE SĄ WSPOMNIENIA. NIE SĄ NAPISANE CHRONOLOGICZNIE! :)

 Laura

Jęknęłam gdy światło słoneczne zaczęło drażnić mnie do tego stopnia że się obudziłam. Głowa cholernie mnie bolała. Chciało mi się pić. Otworzyłam oczy. Widziałam tylko kontury. Desperacko zamrugałam kilkakrotnie. Gdy wszystkie kształty się wyostrzyły, podniosłam delikatnie głowę z poduszki. Westchnęłam gdy głowa nadal pulsowała. Spojrzałam na pokój. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy były damskie i męskie ubrania porozrzucane po podłodze. Cholera! Tam leży moja koszulka. Spojrzałam na swoje ciało. Podniosłam kołdrę. Jestem naga! Nie mogłam w to uwierzyć. Spojrzałam jeszcze raz na kupkę ubrań. Nie mogłam rozpoznać do kogo należała druga koszulka. Przycisnęłam kołdrę bliżej swojego ciała.Nie mogłam uwierzyć ze straciłam dziewictwo i tego nie pamiętam. Mam nadzieje że nie był to seks bez zabezpieczenia. Usłyszałam westchnięcie za sobą. Ze strachem odwróciłam. O nie.... Zobaczyłam Ross'a. Beztrosko leżał po drugiej stronie łóżka. Śpiący jest jeszcze bardziej przystojniejszy niż normalnie. Kurwa Laura o czym ty do cholery myślisz? Najostrożniej i najdelikatniej jak mogłam podniosłam się z łóżka. Szybkim ruchem sięgnęłam moją bieliznę. Jak najszybciej ubrałam się w resztę wczorajszych ubrań. Jeszcze raz spojrzałam na śpiącego blondyna. Upewniając się że mam wszytko ostrożnie wyszłam z pokoju. Schodząc po schodach rozejrzałam się po salonie. wszędzie walały się czerwone plastikowe kubeczki, butelki po alkoholach i inne śmieci. 
Impreza powili zaczyna się rozkręcać. Miał to być zwykły grill ale teraz to już tak nie wygląda. Przyszło o wiele więcej ludzi niż myślałam. Nie znam tam nikogo. A może znam ale nie pamiętam? Alkohol zaczyna lać się strumieniami. Już pierwsze osoby pływają w basenie. W tle leci muzyka klubowa. Zrobiło się ciemno więc ogród teraz oświetlają lampki porozwieszane na drzewach rosnących blisko domu. Sporo ludzi woli imprezować w salonie. Tam niektóre dziewczyny już tańczą w stanikach. Siedzę na tarasie w mało widocznym miejscu. Widzę szczęśliwe twarze moich znajomych. Sama się uśmiecham. Nagle ktoś się dosiada. Uśmiech poszerzył mi się jeszcze bardziej gdy zobaczyłam...
Fala wspomnień z wczorajszego wieczoru przyszła niespodziewanie.Mocniej złapałam się poręczy schodów. Bezgłośnie ominęłam faceta leżącego w dość dziwnej pozycji na środku stopni. Ciekawe czy mu wygonie? Zeszłam na parter. Jakaś para leżała na kanapie w salonie przytulona do siebie. Znowu odczułam przenikliwy ból głowy. Jestem chyba pierwszą osobą która wstała. Weszłam na palcach do kuchni. Wyjęłam butelkę wody z lodówki. Szybko wyszłam z pomieszczenia jak i z samego domu. Odetchnęłam orzeźwiającym powietrzem. Wyjęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam godzinę. Zegarek cyfrowy w mojej komórce wskazywał dopiero 6:07. Byłam wyczerpana. Snułam się po chodniku mijając co jakiś czas zmęczonych ludzi którzy wracali właśnie z nocnej zmiany lub szybko idących przechodniów którzy pewnie byli już spóźnieni do pracy lub chcieli być na czas. Szybko opróżniłam litrową butelkę wody. Szybko także dostałam się do domu. Drzwi na szczęście były otwarte. Wślizgnęłam się szybko do swojego pokoju. Zabrałam czyste ubrania. Weszłam do łazienki. Oparłam się o umywalkę. Spojrzałam na swoje obicie w lustrze. Nie.. to nie może być prawda. Zamknęłam oczy i westchnęłam głęboko.
Nie wiem który już czerwony kubek opróżniłam. Nie wiem także którą piosenkę już przetańczyłam. Nie wiem też z kim. Powoli tracę kontrolę nad sobą. Wszyscy skaczą w rytm piosenki. Yeah. W końcu widzę znajomą twarz. Koło mnie pojawił się Rocky. Tańczyliśmy obok siebie i się wygłupialiśmy. Chłopak miał wyczucie rytmu ale za dobrym tancerzem nie był. Tak samo jak ja. Pokazywaliśmy swoje "zdolności" taneczne. Dopiero kiedy spuszczono wolniejszą piosenkę odeszliśmy z tłum nadaj śmiejąc się z naszych ruchów. Stanęliśmy przy stoliku z alkoholem. I znowu w rękach trzymałam czerwony kubek. Staliśmy w ciszy rozkoszując się wódką z sokiem. Spojrzałam na Rocky'ego. Bacznie przyglądał się jakieś blondynce. Szturchnęłam go ramieniem.
- Idź zagadaj- wybełkotałam.
- Co?- ocknął się.
Przewróciłam oczami i zaśmiałam 
- Przecież widzę że ci się podoba. Idź, zagadaj.
Popchnęłam chłopak w stronę blondynki. W sumie ładna jest.
Postanowiłam wziąć orzeźwiający prysznic. Zdjęłam ubrania i weszłam do kabiny prysznicowej. Ustawiłam odpowiednio strumień i temperaturę wody. Po moim ciele przeszła fala chłodu. Od razu poczułam się lepiej. Zamknęłam na chwile oczy
Coraz więcej ludzi jest w domu. Musiałam przez chwile odetchnąć Oddychałam głęboko. Chyba już trochę za dużo wypiłam. Usłyszałam chichot. Byłam pewna że już wszyscy którzy zostali poszli do domu. Szłam w stronę głosów. Spotkałam 3 młodszych chłopaków. Było cz trawkę.
- Hej młodzi! Co tam macie?
- My?? Nic- odezwał się blondyn
- Nie wciskajcie mi kitu! Macie zioło, czuje.
- Dobra, mamy. Błagam nie mów nikomu.
- Okay, ale się podzielcie.
Chłopaki spojrzeli na mnie jak na dziwaka. Wystawiłam rękę w ich stronę. Chyba dopiero wtedy zrozumieli że nie żartowałam. Podali mi skrenta. Zaciągnęłam się. Od razu poczułam się lepiej. Nabrałam jeszcze kilka razy dymu do płuc i oddałam fajkę.
- Dzięki.
Odeszłam w stronę muzyku. Teraz będę się dobrze bawić.
Umyłam się dokładnie. Gdy było mi już na prawdę zimno wyszłam z kabiny. Owinęłam się szczelnie ręcznikiem. Założyłam naszykowane ubrania. Zmyłam pozostałości po makijaży. Dzisiaj nie zamierzałam się malować. Mokre włosy tylko rozczesałam i pozostawiłam do wyschnięcia. Wyszłam z łazienki. Wróciłam do pokoju po telefon. Zegarek w telefonie wskazywał 8:10. Zaszłam na parter.
Byłam cholernie głodna. Weszłam do kuchni i dostałam szoku. W kuchni siedziała Vanessa. Zapomniałam o niej. Bez słowa przeszłam do lodówki.
- Dzień Dobry. Gdzie byłaś przez całą noc?- usłyszałam za plecami głos siostry
- Dobry. U znajomych- odwróciłam się i powiedziałam zmęczonym głosem.
- Martwiłam się...- przerwałam jej 
- Vanessa. Błagam skończy. Przez rok miałaś mnie w dupie. I teraz nagle przyjeżdżasz i myślisz że będzie wszystko okay?     
-Przepraszam. Nie chciałam cię skrzywdzić.
- Ale to zrobiłaś.
- Błagam wybacz mi. Tęsknie za tobą- wstała od stołu
- Van- westchnęłam- to nie jest takie łatwe. Zrozum że nie wiedziałam co się  z tobą dzieje przez rok. Błam się że nie żyjesz. Popadłam w depresje. Byłam samotna. Na początku rodzice, potem ty. Myślałam ze to wszystko moja wina. - powiedziałam to co mi leży na sercu
Pojedyncza łza popłynęła po moim policzku. Natomiast po Vanessy polikach leciał strumień łez. Przytuliłam ją. Brakowało mi jej. Na prawdę
- Wybaczę ci. Ale to trudne- wyszeptałam
Puściłam ją i znowu odwróciłam się w stronę lodówki. Wyjęłam butelkę wody truskawkowej. Nawet nie pofatygowałam się po szklankę tylko wypiłam połowę zawartości prosto z butelki. Nienawidzę kaca! Mój brzuch zaczął poważnie domagać się jedzenia. Postanowiłam zrobić omlet. Już po 5 minutach jadłam śniadanie
Muzyka w 100 procentach mnie "porwała". Tańczyłam od kilkunastu minut. Małym szczegółem było tylko to że powoli ledwo trzymałam się na nogach. Nie znałam ludzi którzy mnie otaczają. Nie przejmowałam się. Nawet nie chciałam ich poznawać. Raczej już się więcej nie spotkamy. 
Poczułam dłonie na biodrach. Byłam już gotowa się odwrócić i uderzyć tego faceta w twarz ale się powstrzymałam. Chłopak przysunął się bliżej mnie i pochylił się że jego głowa prawie spoczywała na moim ramieniu. Odwróciłam głowę w jego stronę. Złapałam kontakt wzrokowy z pianym i szczęśliwym Ross'em
- Jak się bawisz?- ledwo go zrozumiałam.
- Okay. Jak widzę ty też- zaśmiałam się
- Każda laska tutaj na mnie leci- wyszczerzył się.
- Prawie każda- poprawiłam go.
- No tak Rydel jest tym wyjątkiem.
Zaśmiałam się i pokręciłam ze zrezygnowaniem głową. Ruszałam biodrami w rytm bitu
Deorro. Zarzuciłam ręcę na jego szyje jednak nadal się nie odwróciłam. Wykonywałam prowokujące ruchy przez co zwróciłam na siebie uwagę nie tylko Ross’a.
- Jak widzę nie tylko ja jestem rozchwytywany.

Zaśmiałam się tylko na jego słowa. Obróciłam się zwinnie w jego stronę. Staliśmy twarzą w twarz. No prawie bo on jest o ok. 20 cm ode mnie wyższy. Jego ręce przesunęły się na mój tyłek, ale byłam już tak zalana że nie zwróciłam mu uwagi. Spojrzała mu w oczy zadzierając wysoko głowę. Uśmiechnęła się. Ross nachylił się i złożył pocałunek na moich ustach. Odsunął się ode mnie tak ze opieraliśmy się czołami.

- Na co liczysz Lynch?
Natłok wspomnień z wczorajszej nocy niespodziewanie znowu na mnie spłynął. Wyjrzałam przez okno. Zadziwiła mnie pogoda panująca na zewnątrz. PADAŁO! W słonecznej Californi w hrabstwie Los Angeles pada właśnie deszcz. To coś niespotykanego.  
Zsunęłam rękawy bluzy Ryland'a i wyszłam na taras. Swoją drogą z kąt ja mam jego bluzę? Po raz pierwszy byłam zachwycona faktem że taras jest zadaszony. Usiadłam na jednym z leżaków. Nabrałam sporej ilości powietrza i wypuściłam powoli. Patrzyłam na spadające z nieba krople wody. Nie było zimno jednak delikatny spadek temperatury odczuły moje gołe nogi które pokryte są teraz gęsią skórką. Starałam się przypomnieć sobie coś jeszcze z wczorajszej nocy jednak nieskutecznie. Podkurczyłam nogi i obiełam je rękoma. Dość długo siedziałam w takiej pozycji. Usłyszałam otwierane drzwi od tarasu. Przeniosłam leniwie w tamtą stronę wzrok. Ujrzałam Vanessę z dwoma kubkami z których unosiła się para. Podała mi jeden z nich. Bezgłośnie podziękowałam jej. Obięłam dłońmi kubek. Zaciągnęłam się zapachem świeżo parzonej kawy. Brunetka usiadła na pobliskim leżaku i wlepiła we mnie wzrok. Starałam się to zignorować. 
- Co się stało?- zapytała się.
- Nic. Czemu tak sądzisz?
- Od dobrej godziny nie ruszasz się z tond. 
- Po prostu staram sobie coś przypomnieć. 
- Okay. Gdyby było to coś poważnego powiedziałabyś mi?
- Raczej tak.
Vanessa wstała i zamierzała wejść znowu do domu. Zatrzymała się jednak przy drzwiach- weszła do budynku
- Ktoś ciągle próbuje się do ciebie dodzwonić Zlituj się nad tą osobą i mną i idź i odbierz telefon. 
Postawiłam kubek na ziemi i od razu udałam się do  domu. Jak się okazało telefon zostawiła w kuchni na stole. Odblokowałam telefon. 5 nieodebranych połączeń od Ryland'a. 2 sms'y od Tori. 7 nieodebranych połączeń od Ross'a i aż 17 połączeń i 5 sms'ów od Luke'a.
I właśnie do mnie dotarło. 
Zdradziłam Luke'a.....
 †††† 

Dzień Dobry xx
Jak wam mija dzień? 
I co.. jakie wrażenie wywarł na was rozdział? 

OMG! 
Kto z was wybiera się na koncert R5? 

Jeszcze jedna sprawa...
Pewnie zauważyliście że dodałam muzykę na bloga. 
Jak wam się podoba?
Może macie jakieś specjalne życzenia co do piosenek? 
Przyjmuje każdą propozycję :D 
Strzałka <3