-Vanessa!- krzyknęłam w głąb domu.
Nie czekając nawet na jej odpowiedz poszłam do kuchni. Po prostu wiedziałam że tu będzie. Dziewczyna siedziała przy stole i czytała jakiś magazyn modowy.
-Idziemy na zakupy.
-Co?- zaskoczyłam ją- od kilku dni nie wychodzisz z pokoju i nagle się pojawiasz genialnie ubrana i mówisz że idziemy na zakupy.- wzruszyłam jedynie ramionami- okay.
Zaśmiałam się wyciągając z lodówki sok pomarańczowy. Usiadłam naprzeciwko niej. Torebkę położyłam na stole. Założyłam buty.
-Pod warunkiem że kupisz mi taką sukienkę
Pokazała mi gazetę ze zdjęciem a ja zachichotałam.
- Jasne. A właśnie może chcesz iść też z Rydel na zakupy.
-Zabawne Laura.
-Ja mówie całkiem poważnie.
-Tak jasne. Uważaj bo ci uwierzę że znasz się z Rydel Lynch. Nieważne idę się przebrać- wyszła z kuchni.
Napiłam się soku. Spojrzałam na moje paznokcie. Wyglądały fatalnie. Za stole leżał flakonik lakieru. Szybko i staranie nałożyłam lakier na płytkę paznokcia. Lakier był szybkoschnący więc po minucie obydwie dłonie miałam gotowe. Spojrzałam jeszcze raz na magazyn 'Girl's Life' Wyjęłam telefon i napisałam sms'a do Delly. Byłam pewna że się zgodni na zakupy. Szybko dostałam od niej potwierdzenie. Wysłałam jeszcze wiadomość za ile będę kiedy Van wkroczyła do kuchni. Ubrana w błękitną sukienkę przed kolano i białe conversy wyglądała bardzo dziewczęco.
- Gotowa- powiedziała i znowu wyszła.
Wyjęłam pieniądze z szafki z kuchni. Lada dzień i powinien być przelew od rodziców. Albo już jest. Schowałam pieniądze do portfela i wyszłam do przedpokoju. Poprawiła się w lustrze. Razem wyszłyśmy z domu. Nessa zamknęła dom na klucz. Była zdziwiona gdy zauważyła że nie kierujemy się w stronę centrum.
-Lau? Galeria jest w drugą stronę.
- Wiem ale musimy zajrzeć w jeszcze jedno miejsce.
Doszłyśmy do domu Lynchów w około 10 minut. Vanessa patrzyła zdezorientowana na dom. Zadzwoniłam do drzwi czekając aż ktoś łaskawie je otworzy. Tym kimś okazał się Ryland który również był zdziwiony moją wizytą tutaj. Przywitałam się z nim.
- Ryland to moja siostra Vaness'a, Van to mój przyjaciel Ryland - przedstawiłam ich sobie
Uśmiechnęli się do siebie i podali ręcę.
- Co was sprowadza?- zapytał Ry
- Też chciałabym wiedzieć- wybełkotała pod nosem moja siostra patrząc na swoje buty.
- Przyszłyśmy po twoją siostrę. Zawołał byś ją?
Chłopak już chciał krzyknąć kiedy nagle koło niego pojawiła się blondynka.
- Hejka- przywitała się entuzjastycznie i mnie przytuliła.
- Cześć Delly- odwzajemniła uścisk.
Vanessa podniosła wzrok na blondynkę. Rozchyliła usta i otworzyła szeroko oczy.
-Ale.. jak... nie żartowałaś...- wymamrotała.
- Delly to Vanessa, Van to Rydel.
- Hej- młoda Lynch uściskała moją siostrę.
- Cześć.- powiedziała onieśmielona.
- To jak- spojrzałam na dziewczyny- idziemy na podbój sklepów?
††
- Już nigdy nie ide z wami na zakupy, rozumiecie?- powiedziałam wchodząc do domu blondynki.
- Hej! Sama zaproponowałaś wypad do galerii. Pretensje miej tylko do siebie - odparła Rydel.
Opadłam bezwładnie na kanapę, nie będąc pewna czy zdołam się jeszcze z niej kiedyś podnieść. Zdjęłam szpilki i rozmasowała swoje obolałe stopy.
- Zjadłabym coś- spojrzałam na dziewczyny.
- Ja też. Umieram z głodu- siostra mnie poparła.
- Zamawiamy pizze?- zapytała Delly.
Od razu ją poparłyśmy. Szybki telefon i nasz posiłek jest w drodze.
- Rydel?- zapytałam po chwili
- Hm?- miała zamknięte oczy i leżała na fotelu
- Nie dziwi cię to że w twoim domu jest tak cicho?- zapytałam.
- Nie. Chłopaki pojechali do kina na premierę filmu, czy coś.
Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi jednak żadna z nas nie zareagowała. Spojrzałyśmy na siebie. Z rezygnacją i cichym westchnieniem podniosłam się wygodnego miejsca. Szybko odebrałam zamówiony posiłek. Zaniosłam pudełko pizzy do salonu. Wiedząc że ani Rydel ani Vanessa nie mają zamiaru się podnosić więc to ja znowu poszłam do kuchni po talerze i puszki Coca-Coli. Opadłam znowu na kanapę biorąc na talerz kawałek pizzy. Gdy po drugim kawałku pizzy mój żołądek okazał się pełen z zimną puszką położyłam się na kanapie.
- Delly, jesteśmy!- chłopaki poinformowali nas o swoim przybyciu.
-Mmm pizza- powiedział Ryland i nie zauważając mnie usiadł na kanapie przygniatając mi nogi
-Złaś ze mnie idioto- zaśmiałam się.
-O Laura nie zaważyłem cię- uśmiechnął się głupkowato
-Ta, na pewno- wywróciłam oczami i podniosła się znowu do pozycji siedzącej.
Brunet chwycił kawałek pizzy zadowolony. Usiadł na kanapie zaraz obok mnie.
-Mody ja też chce- oburzył się Riker wchodząc do salonu- Cześć Laura i cześć..
-Vanessa- przedstawiła się moja siostra
-Riker- uśmiechnął się.
Wziął przykład z najmłodszego brata i usiadł zadowolony na ostatnim wolnym miejscu na kanapie. Dzwoniący telefon znajdujący sie w mojej małej torebce przerwał ciszę panującą w pomieszczeniu. Na szczęście nie miałam problemu ze znalezieniem przyrządu do komunikacji. Na wyświetlaczu pojawiło mi się imię Vicki więc uprzednio przepraszając wyszłam do pustej kuchni.
- Co tam Vicki?- zapytałam gdy przyłożyłam komórkę do ucha.
- Impreza. Dziś. Ty i ja. Co ty na to?- uśmiechnęłam się usłyszawszy propozycje
- Pewnie. O której?
- Za godzinę, pasuje?
- Tak. Gdzie się spotykamy?
- Coco Club, wiesz gdzie to?
- Tak, do zobaczenia- rozłączyłam się.
Z powrotem udałam się do salonu. Gdy zobaczyłam Ross'a siedzącego w pomieszczeniu speszyłam się przypominając sobie niedawną sytuację którą z nim jeszcze nie wyjaśniłam. Chwyciłam torebkę leżącą obok Ryland'a. Usiadłam na kanapie i założyłam na jeszcze obolałe stopy moje szpilki. Zebrałam torby z kupionymi przeze mnie ubraniami, upewniając się że zabrałam wszystkie, uśmiechnęłam się do wszystkich,
- Ja musze spadać. Hej!- pomachałam obecnym w pomieszczeniu i wyszłam z domu.
Mimo iż nogi bolały mnie niemiłosiernie dość szybko udało mi się dotrzeć do domu.
Usłyszałyśmy dzwonek do drzwi jednak żadna z nas nie zareagowała. Spojrzałyśmy na siebie. Z rezygnacją i cichym westchnieniem podniosłam się wygodnego miejsca. Szybko odebrałam zamówiony posiłek. Zaniosłam pudełko pizzy do salonu. Wiedząc że ani Rydel ani Vanessa nie mają zamiaru się podnosić więc to ja znowu poszłam do kuchni po talerze i puszki Coca-Coli. Opadłam znowu na kanapę biorąc na talerz kawałek pizzy. Gdy po drugim kawałku pizzy mój żołądek okazał się pełen z zimną puszką położyłam się na kanapie.
- Delly, jesteśmy!- chłopaki poinformowali nas o swoim przybyciu.
-Mmm pizza- powiedział Ryland i nie zauważając mnie usiadł na kanapie przygniatając mi nogi
-Złaś ze mnie idioto- zaśmiałam się.
-O Laura nie zaważyłem cię- uśmiechnął się głupkowato
-Ta, na pewno- wywróciłam oczami i podniosła się znowu do pozycji siedzącej.
Brunet chwycił kawałek pizzy zadowolony. Usiadł na kanapie zaraz obok mnie.
-Mody ja też chce- oburzył się Riker wchodząc do salonu- Cześć Laura i cześć..
-Vanessa- przedstawiła się moja siostra
-Riker- uśmiechnął się.
Wziął przykład z najmłodszego brata i usiadł zadowolony na ostatnim wolnym miejscu na kanapie. Dzwoniący telefon znajdujący sie w mojej małej torebce przerwał ciszę panującą w pomieszczeniu. Na szczęście nie miałam problemu ze znalezieniem przyrządu do komunikacji. Na wyświetlaczu pojawiło mi się imię Vicki więc uprzednio przepraszając wyszłam do pustej kuchni.
- Co tam Vicki?- zapytałam gdy przyłożyłam komórkę do ucha.
- Impreza. Dziś. Ty i ja. Co ty na to?- uśmiechnęłam się usłyszawszy propozycje
- Pewnie. O której?
- Za godzinę, pasuje?
- Tak. Gdzie się spotykamy?
- Coco Club, wiesz gdzie to?
- Tak, do zobaczenia- rozłączyłam się.
Z powrotem udałam się do salonu. Gdy zobaczyłam Ross'a siedzącego w pomieszczeniu speszyłam się przypominając sobie niedawną sytuację którą z nim jeszcze nie wyjaśniłam. Chwyciłam torebkę leżącą obok Ryland'a. Usiadłam na kanapie i założyłam na jeszcze obolałe stopy moje szpilki. Zebrałam torby z kupionymi przeze mnie ubraniami, upewniając się że zabrałam wszystkie, uśmiechnęłam się do wszystkich,
- Ja musze spadać. Hej!- pomachałam obecnym w pomieszczeniu i wyszłam z domu.
Mimo iż nogi bolały mnie niemiłosiernie dość szybko udało mi się dotrzeć do domu.
Rzuciłam wszystkie torby z zakupami na łóżko. Od razu
otworzyłam szafę i komody w poszukiwaniu czegoś odpowiedniego do klubu.
Wybrałam dawno już kupioną sukienkę, do tego pasujące buty, bransoletkę.
Wiedząc że jestem sama w domu nie kwapiłam się by przebrać się w łazience. Założyłam
przygotowane ubrania. Usiałam przy dobrze wyposażonej toaletce której z której
i ta rzadko korzystałam. Poprawiłam podkład a na powieki założyłam ciemne
cienie tworząc przy tym smokey eye. Włosy związałam z tyłu i stworzyłam koka w
nieładzie. Kilka kosmyków okalało moją twarz. Użyłam znowu ulubionych perfum od Chanel. Idealnie
pasującą torebkę wyposażyłam w telefon i portfel. Z szuflady od szafki nocnej wyjęłam w pół
pełną strzykawkę. Pozbyłam się powietrza i w dość brutalny sposób wbiłam ją
sobie w rękę i wstrzyknęłam narkotyk. Byłam gotowa.
††
Klubowa i dość denerwująca muzyka dudniła mi w uszach. Opróżniałam właśnie kolejny kieliszek z jakimś kolorowym drinkiem. Na krzesełku obok mnie usiadł jakiś mężczyzna. Kątem oka przyjrzałam mu się uważnie. Wysoki brunet, dość umięśniony i bogaty. Spojrzał w moją stronę.
- Hej! Jestem Simon!- pochylił się w moją stronę starając się przekrzyczeć gwar panujący w pomieszczeniu.
- Laura!-uścisnęłam rękę którą do mnie wystawił.
- Mogę postawić ci drinka?
- Pewnie!- uśmiechnęłam się.
Barman już po chwili postawił przede mną szklankę z niebieskim płynem w środku. Upiłam łyka i od razu się skrzywiłam.
-Dlaczego bezalkoholowy?
-Nie wydaje mi się że skończyłaś 21 lat
-Skąd to możesz wiedzieć?
-Widziałem jak twoja przyjaciółka przekupuje bramkarza
-Kurwa! Niezły jesteś- zaśmiałam się.
Uśmiechnął się do mnie, przez co stał się jeszcze bardziej przyjazny. Zamówił jeszcze jednego drinka dla mnie ale tym razem już z alkoholem. Stukałam paznokciami w szkło. Piosenka się zmieniła a koło mnie pojawiła się moja przyjaciółka. Chwyciła mnie za rękę i o mały włos nie zrzuciła z krzesła barowego.
-Oszalałaś!
-Choć załatwiła niezły towar- była podekscytowana.
-Miło było cię poznać Simon!- odwróciłam się do nowo poznanego chłopaka.
Zsunęłam się ze stołka i poszłam za moją przyjaciółką. Dotarłyśmy do obrzydliwej toalety. Po upewnieniu się że jesteśmy same, Victoria pokazała torebeczkę z białym proszkiem.
-co to jest właściwe?- zapytałam gdy blondynka wciągnęła swoją działkę.
-kokaina. podobno najlepsza w mieście.
-Skąd wzięłaś na nią hajs?
-A kto powiedział że za nią zapłaciłam- uśmiechnęła się zadziornie.
Postanowiła nie pytać o nic więcej. Zamieniła się ze mną miejscami. Teraz ja stałam przy umywalce a ona pod drzwiami pilnując by nikt nie wszedł. rozsypałam reszte proszku jaka znajdywała się w folijce. Kartą kredytową która już dawno nikt nie wypłacał pieniędzy bo ich tam nie było ułożyłam prostą białą kreskę. Schyliłam się i sprawnie wciągnęłam kokę do nosa. Odchyliłam głowę do tyłu, czekając aż narkotyk trafi do krwiobiegu. Spojrzałam w lustro. Resztę proszku która była moim nosie szybko zmiotłam ręką. To samo zrobiłam z blatem na którym był narkotyk. Szczęśliwe wyszłyśmy z łazienki i od razu ruszyłyśmy na parkiet ruszając się w rytm jakiejś dennej piosenki. Przez mój organizm przszła fala gorąca. Kolorowe światła stały się nagle rozmazane a wszystko wokół mnie zaczęło wirować. A może to ja wirowałam? Poczułam sie szczęśliwa. Tańczyła do piosenek z ludźmi których widziałam pierwszy raz. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam taka wesoła i szczęśliwa. Przetańczyłyśmy z Tori długi czas. Kiedy żadna z nas nie miała już siły postanowiłyśmy iść. Gdy znalazłyśmy się na zewnątrz znowu zakręciło mi się w głowie. Odetchnęłam zimnym powietrzem. Gdy poczułam zimno na mojej stopie dopiero wtedy zoriętowałam się że zgubiła gdzieś buta.
-Viki?-Wybełkotałam- Widziałaś gdzieś mojego buta?- Zaśmiałam się.
-Nie- wybuchnęła śmiechem.
Szłyśmy powoli dość chwiejnym krokiem. Gdy zakręciło mi się w głowie przystanęłam starając się powstrzymać mdłości. Zakryłam usta dłonią starając się oddychać głęboko. Kolejny raz zakręciło mi się w głowie. Mało brakowało a straciłabym równowagę.
-Laura, wszytko okay?- mimo że blondynka stała obok mnie jej głos wydawał mi się odległy.
Zaczęłam widzieć niewyraźnie. Światła były już tylko kolorowymi plamami. Nagle wszystko straciło kształty. Gwar ulicy stawał się coraz cichszy, odległy. Kolory nagle wyblakły. Ostatnie co pamiętam to ból prawego boku gdy upadłam na chodnik i krzyk Victori. Potem była już tylko ciemność...
- Hej! Jestem Simon!- pochylił się w moją stronę starając się przekrzyczeć gwar panujący w pomieszczeniu.
- Laura!-uścisnęłam rękę którą do mnie wystawił.
- Mogę postawić ci drinka?
- Pewnie!- uśmiechnęłam się.
Barman już po chwili postawił przede mną szklankę z niebieskim płynem w środku. Upiłam łyka i od razu się skrzywiłam.
-Dlaczego bezalkoholowy?
-Nie wydaje mi się że skończyłaś 21 lat
-Skąd to możesz wiedzieć?
-Widziałem jak twoja przyjaciółka przekupuje bramkarza
-Kurwa! Niezły jesteś- zaśmiałam się.
Uśmiechnął się do mnie, przez co stał się jeszcze bardziej przyjazny. Zamówił jeszcze jednego drinka dla mnie ale tym razem już z alkoholem. Stukałam paznokciami w szkło. Piosenka się zmieniła a koło mnie pojawiła się moja przyjaciółka. Chwyciła mnie za rękę i o mały włos nie zrzuciła z krzesła barowego.
-Oszalałaś!
-Choć załatwiła niezły towar- była podekscytowana.
-Miło było cię poznać Simon!- odwróciłam się do nowo poznanego chłopaka.
Zsunęłam się ze stołka i poszłam za moją przyjaciółką. Dotarłyśmy do obrzydliwej toalety. Po upewnieniu się że jesteśmy same, Victoria pokazała torebeczkę z białym proszkiem.
-co to jest właściwe?- zapytałam gdy blondynka wciągnęła swoją działkę.
-kokaina. podobno najlepsza w mieście.
-Skąd wzięłaś na nią hajs?
-A kto powiedział że za nią zapłaciłam- uśmiechnęła się zadziornie.
Postanowiła nie pytać o nic więcej. Zamieniła się ze mną miejscami. Teraz ja stałam przy umywalce a ona pod drzwiami pilnując by nikt nie wszedł. rozsypałam reszte proszku jaka znajdywała się w folijce. Kartą kredytową która już dawno nikt nie wypłacał pieniędzy bo ich tam nie było ułożyłam prostą białą kreskę. Schyliłam się i sprawnie wciągnęłam kokę do nosa. Odchyliłam głowę do tyłu, czekając aż narkotyk trafi do krwiobiegu. Spojrzałam w lustro. Resztę proszku która była moim nosie szybko zmiotłam ręką. To samo zrobiłam z blatem na którym był narkotyk. Szczęśliwe wyszłyśmy z łazienki i od razu ruszyłyśmy na parkiet ruszając się w rytm jakiejś dennej piosenki. Przez mój organizm przszła fala gorąca. Kolorowe światła stały się nagle rozmazane a wszystko wokół mnie zaczęło wirować. A może to ja wirowałam? Poczułam sie szczęśliwa. Tańczyła do piosenek z ludźmi których widziałam pierwszy raz. Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłam taka wesoła i szczęśliwa. Przetańczyłyśmy z Tori długi czas. Kiedy żadna z nas nie miała już siły postanowiłyśmy iść. Gdy znalazłyśmy się na zewnątrz znowu zakręciło mi się w głowie. Odetchnęłam zimnym powietrzem. Gdy poczułam zimno na mojej stopie dopiero wtedy zoriętowałam się że zgubiła gdzieś buta.
-Viki?-Wybełkotałam- Widziałaś gdzieś mojego buta?- Zaśmiałam się.
-Nie- wybuchnęła śmiechem.
Szłyśmy powoli dość chwiejnym krokiem. Gdy zakręciło mi się w głowie przystanęłam starając się powstrzymać mdłości. Zakryłam usta dłonią starając się oddychać głęboko. Kolejny raz zakręciło mi się w głowie. Mało brakowało a straciłabym równowagę.
-Laura, wszytko okay?- mimo że blondynka stała obok mnie jej głos wydawał mi się odległy.
Zaczęłam widzieć niewyraźnie. Światła były już tylko kolorowymi plamami. Nagle wszystko straciło kształty. Gwar ulicy stawał się coraz cichszy, odległy. Kolory nagle wyblakły. Ostatnie co pamiętam to ból prawego boku gdy upadłam na chodnik i krzyk Victori. Potem była już tylko ciemność...
††††
Akuku! Jestem! Żyję!
Dość długo musieliście czekać na ten rozdział..
Miał się pokazać na początku sierpnia, ale... a to byłam u babci, potem miała urodziny i przez 10 dni nie było mnie w PL i tak jakoś odkładałam napisanie tego rozdziału.
Ale w końcu jest.. YEY!
PRZEPRASZAM ZA BŁĘDY!
Koniec wam się podoba?
Wybaczcie ale od dawna chciałam to zrobić XD
Chciałam jeszcze wam podziękować za komentarze pod One Shot'em którego dodałam.
Jestem tak szczęśliwa, ze sobie tego nawet nie wyobrażacie.
Jestem tak szczęśliwa, ze sobie tego nawet nie wyobrażacie.
Dziękuje za każde wyświetlenie,
każdy komentarz,
za każdą zmarnowaną chwile na przeczytanie tego.
Jesteście niemożliwi! <3
każdy komentarz,
za każdą zmarnowaną chwile na przeczytanie tego.
Jesteście niemożliwi! <3
Kocham Was!
Spadam pisać TB
Buziaki <3
No długo kazałaś czekać na ten rozdział, ale było warto, choć jest krótki.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie ukochałam sposób w jaki piszesz i zawsze z chęcią czytam wszystko, co napiszesz :)
Dlatego dawaj szybciej next i pogódź Lau z Lukie'm!!!
Pozdrawiam
xoxo Ania
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuń:D
Mam nadzieję, że z Laurą to nic poważnego.
Tak się dzieje gdy się wącha proszek...
Jeśli Persil też ma takie działanie to jestem skończona xD
Tak, więc cudowny rozdział! :D
Czekam na ciąg dalszy :*
Pozdrawiam,
Sashy ♫
Mam nadzieje ze Laura będzie w ciąży z Rosem czekam na next
OdpowiedzUsuńSuper rozdział kocham twojego bloga czekam na next♡😏
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next ♡
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Coś ty zrobiła Laurze?! Kurde dawno nie było już wzmianki o jej nałogu i zapomniałam o nim. Rozdział strasznie mnie zdołował :( Tak mi żal Lau, ktoś powinien jej pomóc.
OdpowiedzUsuńCzekam na next:)
Zapraszam do siebie http://dancingcinderellastory.blogspot.com