wtorek, 5 sierpnia 2014

Surprise!!.... Rozdział 11.

   Uwaga!! Rozdział dedykuje osobą które skomentowały notkę pod spodem czyli: Nie Zapomnianej Dziewczynie, Ally Moon, Anonimowi, Patce Cher, Pinki, Veronice, Anonimowi i Sherry Lynch
Dziękuje wam bardzo <3 i Wybaczcie że dedykuje wam taki badziewny rozdział :c

†Laura †
Zaczęłam podnosić jak dla mnie jeszcze ciężkie powieki. Zamrugała kilka razy by przyzwyczaić się do światła. Po rozmowie z Ross'em wróciłam do domu, a potem do późna gadałam z Victorią i malowała paznokcie na bal. Zauważyłam że zaniedbałam moich przyjaciół. Za to więcej czasu spędzam w towarzystwie rodzeństwa Ryland'a i nim. Podniosłam głowę z miękkiej poduszki. Rozejrzałam się po słabo oświetlonym pokoju. Podniosłam się i odsłoniłam okno.Pogoda za oknem była taka jak zawsze. Udałam się do łazienki. Przemyłam twarz wodą a włosy związałam w niedbałego koka. Założyłam bieliznę i wczorajsze ubrania. Nie opłaca mi się stroić skoro później będę się szykować na bal. Wczoraj zajrzałam do szafy i wybrałam sobie sukienkę i dodatki. Wysłałam też sms'a do Ross'a. Z łazienki udałam się na dół do kuchni. Tam naszykowałam sobie musli i kawę. Ze śniadaniem udałam się do salonu, rozwaliłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Z miską w ręku oglądałam to co leci na ekranie. Jacyś ludzie biegają po plaży i śpiewają. Chwila. Czy ten blondyn to nie Ross? Przyjrzałam się bliżej. Tak to zdecydowanie jest Ross. Czyli dla tego filmu zrezygnował z własnego balu. Jego wybór. Film się skończył tak samo jak moje płatki. Dopiłam ostatni łyk kawy i odniosłam wszystko do zmywarki. Spojrzałam na zegarek na ścianie. Wow! Już 13:30. Chyba powoli powinnam się szykować na bal. Na początku pójdę się umyć. Tak też zrobiłam. Żwawym krokiem poszłam do łazienki. Nalałam wanny i wlałam płyn do kąpieli. Rozebrała się i weszłam do prawie pełnej wanny. Ciepła woda i piana rozluźniły moje mięśnie. Z kieszeni dresów które leżały na podłodze niedaleko wanny wyciągałam telefon i puściłam muzykę. Po całej łazience słychać było piosenkę Rihanny- You Da One Rozkoszując się wodą i piosenką zaczęłam myć dokładnie swoje ciało i włosy. Umyta wyszłam z wanny i obwiązałam się ręcznikiem, a mokre włosy zwinęłam w drugi ręcznik i zrobiłam z niego turban (omg jakie poje*ane zdanie O.o mam nadzieje że wiecie o co chodzi :P ~od aut.) Poszłam do pokoju. Z komody wybrałam bieliznę którą od razu na siebie założyłam. Teraz chodząc w samej bieliźnie wyciągnęłam zestaw na bal Długo zastanawiałam się co na siebie ubrać. Wybrałam coś delikatnego. Aż sama się sobie dziwie. Ale na prawdę podoba mi się moja kreacja. Założyłam ostrożnie na siebie sukienkę. Postanowiłam na początku zająć się włosami. Włączyłam lokówkę do kontaktu i czekałam aż się nagrzeje. Ściągnęłam ręcznik z włosów. Miałam je jeszcze trochę mokre więc włączyłam szybko suszarkę i zaczęłam suszyć włosy chłodnym powietrzem. Gdy nie były już wilgotne wyłączyłam suszarkę, a do ręki wzięłam lokówkę i nawijałam pasemka włosów na nią. Skończone Spojrzałam na efekt końcowy który wyglądał tak (wyobraźcie sobie że to są brązowe włosy xd ~ od aut.) Następnie zabrałam się za makijaż. Oczywiście w moim stylu czyli mocny, rock'owy. Usiadłam przed toaletką i zabrałam się do pracy. Po paru minutach moja twarz wyglądała tak Podobał mi się mój wygląd. Na ręce założyłam bransoletki i etui na telefon, który później położyłam na łóżku. Zeszłam na dół. Usiadłam na sofie w salonie i czekałam na Ross'a.
†Ross† (nowość!!)
Ostatni raz poprawiłem się w lustrze. Wyglądałem tak. Rydel doradziła mi żebym tak się ubrał. Gotowy zeszedłem na dół. Ryland już pojechał z Savannah więc ja jechałem sam. Wziąłem kluczyki od mojego samochodu Długo na niego zbierałem kasy, ale z pomocą rodziców udało mi się kupić. Miałem zamiar już wychodzić ale zatrzymał mnie głos mojej siostry.
- Ross! Czekaj.
Moja siostra wyłoniła sie z kuchni. W ręku trzymała pudełeczko.
- Masz, Daj jej to- podała mi opakowanie.
Spojrzałem na przedmiot który trzymałem w reku. W środku był bukiecik
-Dzięki- uśmiechnąłem się do siostry.
- Proszę. A teraz jedź bo się spóźnisz.
- Okey. Pa- krzyknąłem i wyszedłem z domu.
Ruszyłem do domu brunetki. Mam jej adres od RyRy. Podróż zajęła mi może 10 minut. Wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem do drzwi.
- Proszę!- usłyszałem głos zza drzwi.
- Hej!- powiedziałem gdy znalazłem się w domu.
- Daj mi chwilkę! Szukam torebki- krzykneła chyba z góry.
Zacząłem rozglądać się po domu. Miała go bardzo nowocześnie urządzony. Nagle zobaczyłem ją schodzącą po schodach. Wyglądała nieziemsko. Wszystko idealnie do siebie pasowało.
- I jak może być? - zapytała gdy stała naprzeciwko mnie i sie okręciła
-WOW!- powiedziałem nadal oszołomiony.
Dziewczyna w odpowiedzi się zaśmiała. Nie moja wina że wyglądała na prawdę niesamowicie.
- Proszę- podałem jej pudełko gdy tylko się otrząsnąłem.
Dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie. Zobaczyła na to co jej daje i otworzyła szerzej oczy.
- To dla mnie?- zapytała zaskoczona.
- Tak
Laura otworzyła pudełeczko i ostrożne wyciągnęła swój bukiecik. Przyłożyła go do reki na której nie miała bransoletek.
- Pomożesz? - zapytała gdy sama próbowała zawiązać go na nadgarstku.
Bez słowa złapałem za dwa końce wstążki i ostrożnie zawiązałem je na jej ręce.
- Jedziemy? - zapytałem uśmiechnięty/
- Pewnie- też się uśmiechnęła.
Dziewczyna wyszła pierwsza a zaraz po niej. Zamknęła dom na klucz i odwróciła się w moją stronę. Spojrzała na samochód obok którego stałem.
- WOW! To twoje?- zapytała
- Tak.
- Jest śliczny- posłała mi uśmiech.
- zapraszam- powiedziałem i otworzyłem drzwi od strony pasażera.
- Dziękuje. Zamknąłem za nią drzwiczki i sam wsiadłem po swojej stronie.
†Laura †
Jak byłam mała właśnie pójście na bal. Ze chłopak przyjedzie do mnie cudownym samochodem, skomplementuje mój wygląd i da mi cudowny bukiecik. 
- umm.. Ross? Podjechał byś pod jedno miejsce?- zapytałam 
- Pewnie. Gdzie?- zapytał nie odrywając wzroku od drogi. 
Podałam mu adres domu mojego przyjaciela. Żeby ten bal był idealny potrzebuje działki. Blondyn podjechał pod mieszkanie Brian'a. 
- To na pewno tu?- zapytał zaskoczony.
No cóż nie dziwie mu się. Miejsce i dzielnica w której mieszkał brunet nie należała do najprzyjemniejszych i bogatych. 
- Tak. Daj mi minutkę.
Wyszłam z samochodu i zapukałam do drzwi. Otworzył mi Brian i uścisnął na przywitanie. Odwzajemniłam gest. Weszliśmy do domu. 
- Kto się przywiózł?- zapytał brunet
- Kolega. Nie ważne, potrzebuje działki, to co zawsze. 
- Nie wiem czy mam. Czekaj 
Brunet zniknął w drugim pomieszczeniu. Ja nadal zsałam w holu. Podeszłam do wiszącego lustra i spojrzałam w swoje odbicie. Wyglądał tak jak kiedyś gdyby nie ten mocy makijaż. Kiedyś nosiłam sukienki i szpilki. Oczywiście delikatne. Na każde wspomnienie  z przeszłością czuje ukłucie w sercu. To boli jak się zmieniłam.
- Mam! Jedną?- zapytał gdy stał obok mnie.
- Tak.
- 25$
- 25? zwykle było drożej.
- jak dają to bierz.
- Pewnie- zaśmiałam.
Wręczyłam mu kwotę a strzykawkę schowałam do torebki. Uśmiechnęłam się do przyjaciela i chciała już wyjść. Łapiąc za klamkę usłyszałam:
-Ślicznie wyglądasz. Baw się dobrze
-Dziękuje.
Oh. Jak bym chciała żeby teraz powiedział do mnie tak tata. Wróciłam do samochodu. 
- Możemy już jechać?- zapytał Ross i uśmiechnął się.
- Oczywiście- powiedziałam i również się uśmiechnęłam.
 
††
 Wjeżdżaliśmy na teren szkoły, osoby stojące na zewnątrz przyglądali się nam. Nie dziwie się bo Ross'a samochód przyciąga uwagę. Chłopka zaparkował na wolnym miejscu. Odpięliśmy pasy. Blondyn wyszedł wcześniej ode mnie i pojawił się z mojej strony. Otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść. Gdy tylko stanęłam i wyprostowałam się usłyszałam szepty grupy siedzącej przed szkołą : 'To Laura Marano?' 'Wow, nie możliwe', ' To nie może być ona', ' Ej a co to za chłopak?', ' Czy on nie chodził do nas do szkoły?' "Dziewczyny! Wiem kto to. To Ross Lynch', ' Co? to ten Ross Lynch' 
- Słyszysz jak o nas plotkują?- szepnełam do ucha chłopakowi.
- Trudno nie usłyszeć- odszeptał mi. 
'Ej oni chyba są parą', ' Co? Nie możliwe że Ross jest z kimś takim jak Marano' 
- Nie wiem czy wiecie ale was tu słychać!- krzyknął Ross.
Zaczęłam się śmiać. Ich miny były bezcenne. Lynch też zaczął się śmiać. On nadal uśmiechnięty złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w strone wyjścia. Prawie przy drzwiach zorientowałam się ze nie mam torebki. 
- Ross, czekaj.
- co się stało?- zapytał
- Zostawiłam torebkę w samochodzie.
Chłopak spojrzał na mnie rozbawiony. Z kieszeni swoich spodni wyciągnął kluczyki i podał mi je.
- Dziękuje- odpowiedział szybko i ruszyłam w stronę samochodu.
Przechodząc obok grupy przedtem plotujących o nas osób, wysłałam im pogardliwe spojrzenie. Będąc przy samochodzie otworzyłam go pilotem. Genialnie. Mam okazję zaaplikować sobie morfinę.Upewniłam się ze nikt mnie nie widzi, schyliłam się tak jakbym sięgała torebkę i wyciągnęłam z torebki strzykawkę. Właściwie umieściłam rękę i wsadziłam igłę. Cicho syknęłam z bólu. Powoli wcisnęłam zawartość ampułki. Wyjęłam z ręki igłę. Pustą strzykawkę schowałam z powrotem do kopertówki. Wyprostowałam się i zamknęłam drzwi i samochód. Wróciłam do Ross'a i weszliśmy do budynku.
 ††
Od dobrej godziny jesteśmy na balu. Na sali słychać tylko głośną muzykę. Chwile temu dowiedziałam się że w jednym ponczu jest alkohol i to sporo. Postanowiłam go spróbować. Pociągnęłam Ross'a za ręke. Stojąc przy wielkiej misce z napojem nalałam sobie i chłopakowi napój. Spróbowałam. Rzeczywiście do ponczu ktoś dolał.. zwykłą wódkę. Smakowało nawet dobrze. Chłopka też wziął łyka. 
-Też czujesz wódkę?-zapytał zdziwiony. 
Ja tylko uśmiechnęta pokiwałam twierdząco głową. Dopiłam resztę tak samo jak chłopka.
- Może jeszcze?- zapytałam.
-Nie dzięki narazie. Zaraz wracam- opdowiedział.
Ja za to nalałam sobie znowu. Tym razem sączyłam po woli napój. Zobaczyłam Ryland'a i Savannah przechodzących niedaleko nie. 
-RyRy!- krzyknęłam.
Brunet zwrócił na mnie uwagę i uśmiechnął się. Razem z dziewczyną podeszli do mnie.
-Hej. -przywitał się chłopak i przytulił się- Ślicznie wyglądasz- powiedział gdy tylko się odsunął.
-Dziękuje. Ty też wyglądasz niczeg sobie.
-O! Laura poznaj Savannah. - powiedział szczęśliwy chłopka.
- Hej Laura- powiedziałam i podałam czarnowłosej rękę.
-Cześć Savannah- odwzajemniła gest. 
Napiłam się kolejny łyk napoju.
- Musicie spróbować tego ponczu.- uśmiechnęłam się znacząco do przyjaciela.
Obydowje nalali sobie troszkę napoju i napili się. To będzie na prawdę udany bal. 
Po chwili wrócił Ross i w czwórkę ruszyliśmy na parkiet. Co dwie, trzy piosenki piliśmy trochę ponczu. Przy piosence Lay Me Down autorstwa DJ Avicii  urwał mi się film. 
 †Ross
Laura już chyba nie wie ro robi. Postanowiłem zawieść ją już do domu. Powiedziałem Ryland'ow że idziemy. Wziąłem dziewczynę pod rękę. Ja wypiłem tylko trzy małe szklaneczki tego napoju a brunetka nawet nie wiem ile. 
-Coo.. gdzie.. idziemy- zapytała ledwo przytomna.
- Do domu.
- Ale...już... dlaczego?- zapytała z wyrzutem.
Nie odpowiedziałem bo byliśmy już przy samochodzie. Otworzyłem go i Posadziłem Lau na tylnej kanapie i przypiąłem pasami. Sam usiadłem za kierownicom. Nie czułem w ogólę alkoholu w swoim organizmie. Odpaliłem silnik i ruszyłem. Wyjeżdżając z parkingu usłyszałem głos brunetki.
-Rossss.... włącz... radio.
Wykonałem jej prośbę. Trafiłem na stację na której leciała piosenka Rihanny- Take A Bow.  Usłyszałem ciche nucenie dziewczyny. Trafiała w niektóre słowa. Gdyby nie była tak zalana na pewno poszło by jej lepiej. Właśnie leciał refren. O dziwo brunetka trafiała w każe słowo. Woow ale ma śliczny głos przeszło mi przez myśl. Gdy piosenka dobiegła końca, a zaczeła się jakaś inna, dziewczyna się nie odezwała. Podjechałem pod posesję Marano. Zgasiłem silnik i obróciłem się do tyłu. Brunetka spała. Wysiadłem z samochodu i chciałem wyjąć Laurę z auta. zanim to jednak zrobiłem, delikatnie obudziłem brązowooką.
-Daj klucze od domu- zapytałem cicho.
Ona posłusznie wyciągnęła klucze i mi je podała. Wziąłem dziewczynę na ręce. Zamkąłem na wszelki wypadek samochód i ruszyłem do domu. Ciężko było mi otworzyć drzwi trzymając Lau. Udało mi się. Zaniosłem ją na górę. Najgorsze jest to że nie wiedziałem które drzwi prowadzą do jej pokoju.
-Drugie... po....prawo- wymamrotała.
Zaprowadziłem ją tam i położyłem delikatnie na łóżku. Zdjąłem jej buty. Przykryłem ją kołdrą i chciałem już opuścić pokój ale dziewczyna trzymała mnie za rękę.
- Zoostań- znowu wymamrotała.
Nie miałem wyjścia więc zdąłem trampki i kurtkę i położyłem się na pościeli obok dziewczyny. Zamknąłem oczy i dopłynąłem.
††††
Yeah! Napisałam!!
Witajcie :) 
Zawieszka miała potrwać tylko tydzień a tu trwała prawie miesiąc.
Przepraszam :/
Rozdział spierdoliłam... wybaczcie.
Męczyła się na prawdę z nim długo.
Zapraszam do odwiedzenia zakładek 'Kontak' i 'spam' ;D
Przepraszam za błędy.
Strasznie dużo linków jest w tym rozdziale O.o
Jeszcze raz dziękuje osobą które skomentowały notkę w której zawiesiłam bloga 
Żegnam. Następny rozdział będzie szybciej :)

Pa;*

8 komentarzy:

  1. Ciekawe jak zareaguje Laura jak się obudzi:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział!
    Czekam na nexta!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział <3
    Rozdział nie zepsułaś. Jest genialny :D
    Czekam na next <33 :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest zarąbisty!!!
    Dawaj szybko next!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zarąbisty rozdział^^ Jestem ciekawa, co bd rano... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super nie zjebałaś mam już 100 zł na moje leczenie psychiatryczne bo rycze z byle rozdziału (kase w 20 min kuzynka zebrała drąc sie na cały dom PRZYŁĄCCZ SIĘ DO AKCJI POMOC PSYCHIATRYCZNA DLA DARII♥♡) tsa kur*wa pozdrowienia z nieba i co jezzcze ............a tak czekam na next dawaj mi szybciódko plosę
      *i tu nastąpily maślane oczka jak u kota ze shreka♡♡

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zarąbisty rozdział :D Takiego bloga jeszcze nie czytałam, jestem ciekawa co będzie w następnym rozdziale, będę wpadać tu częściej :)
    ***
    Zapraszam do mnie http://dancingcinderellastory.blogspot.com
    http://morderstwohamilton.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń