czwartek, 28 sierpnia 2014

Rozdział 13.

 Przeczytajcie notke proszę!
†Laura†
Już pół godziny siedzimy w restauracji i jemy nasz posiłek. Każde z nas zastanawiało się nad planami na wieczór.
- Może pójdziemy do nowego klubu? - zapytał Luke.
- Otworzyli nowy?- zaskoczona spytałam.
- Taaa.
- Okey zadzwonię do Vicki.
Nie czekając na odpowiedź wyciągnęłam telefon z torby i wybrała numer przyjaciółki.
*Rozmowa telefoniczna*
- Hej!- powiedziałam gdy usłyszałam że ktoś odbiera.
- Hejka. Co jest?- usłyszałam w słuchawce.
- Idziemy wieczorem do klubu? 
- Pewnie.
- Ja poinformuje jeszcze Austin'a, a ty Brian'a.
- Okey a Ryland?
- Ma randkę.
- Oooo. I mi nie powiedział. Ale mniejsza o to kiedy i gdzie?
- o 17, a gdzie nie wiem. Luke mówił że jest jakiś nowy klub więc do niego pójdziemy. 
- A wiem jaki więc spotkajmy się koło kawiarni Muffin. Wiesz gdzie jest?
- Tak.
- Super. Narazie.
- Do zobaczenia.
*Koniec rozmowy*
Po skończonej rozmowie z Victorią, następnym planem było zadzwonienie do Aus'a. nie chciało mi się gadać więc wysłałam mu sms'a o treści: ' Dziś o 17 widzimy się koło kawiarni "Muffin" i idziemy na imprezę. Do zo' Odpisał tylko 'OK :)'.
- Będą wszyscy oprócz RyRy'a.
- Ok. Co na razie robimy?
- Nie wiem. Choć wyjdziemy stąd.
Wyszliśmy z lokalu. Do 17 zostało nam 1,5 godziny. Zaczęliśmy chodzić bez celu po mieście, cały czas trzymając się za ręce. Nawet nie zorientowaliśmy się ze zostało 15 min do 17, więc udaliśmy się pod wyznaczony lokal. Dotarliśmy tam równo o 17. Wszyscy już tam byli. Może 5min zajęło nam dojście do naszego celu.

Klub ja się okazało nazywa się Pandemonium (musiałam xd. Może niektórzy wiedzą o co chodzi :P ~od aut.) Przed klubem była już spora kolejka. Nie chciało nam się czekać więc skorzystaliśmy z okazji że jakiś chłopak gadał z ochroniarzem i wśliznęliśmy się do środka. W pomieszczeniu jak w każdym klubie przeważał zapach potu  i tytoniu.  Było słychać taką piosenkę. Praktycznie było ciemnio tylko podłoga na której tańczyli ludzie świeciła słabym światłem na niebiesko. Dobrze oświetlony był bar i DJ. Z trudem podeszliśmy do baru. Za nim stała dziewczyna z różowymi włosami która smętnie podawała klientom zamówienia. Usiedliśmy na krzesłach stających przy barze i każdy z nas zastanawiał się co zamówić. Po chwili Brian, Luke i Austin zamówili Jack’a Daniels’a z colą. Vicki tak samo jak ja się zastanawiałyśmy co wybrać. Nagle naprzeciwko nas zjawił się przystojny barman. Wymieniłyśmy się spojrzeniami. Uśmiechnęłam się do niej znacząco. Teraz była jej kolej. Chłopak spojrzała na mnie i na blondynkę.

- Co podać?- zapytał się i uśmiechnął w stronę Tori.

Widać ze mu się spodobała.

- A co polecasz?- zapytała uwodzicielsko.

Chłopak uśmiechnął się i zaczął wymieniać różne nazwy drinków które i tak nie wiele mi mówiły. Ja postanowiła na normalnego drinka czyli

-Dla mnie wódka z sokiem- powiedziałam mu.

Czarnowłosy kiwną głową na znak ze zrozumiał i już po chwili przede mną pojawiła się szklanka a w środku moje zamówienie. Wypiłam całość na raz. Vicki ciągle flirtowała z barmanem więc ja postanowiłam iść do chłopaków. Oni siedzieli trochę dalej od nas bo tam znaleźli miejsce.

- Macie coś?- spytałam gdy znalazłam się przy nich.

- Mam zioło możemy zapalić- powiedział Austin.

- Ostatnio załatwiłem marihuanę, chcesz spróbować? – zapytał Brian.

- Dawaj- powiedziałam głośniej bo byłam od nich niższa bo oni siedzieli na krzesłach a ja stałam.

Brian szukał skręta, a w tym czasie Luke posadził nie na swoich kolanach. Trzymał mnie szczelnie za biodra. Brunet wyciągnął fajkę i zapalniczkę i mi podał. Sam wziął drugiego, wziął do ust i zapalił. Ja też tak zrobiłam. Zaciągnęłam się mocno i połknęłam dym. Zaczęła kaszleć ponieważ pierwszy raz zapaliłam. Wypuściłam powoli dym. Zaciągnęłam się jeszcze raz, ale tym razem nie zakrztusiłam się. Wypuściłam opary i poczułam jak powoli moje mięśnie się rozluźniają. Odwróciłam się w stronę mojego chłopaka jak to fanie brzmi 

-Chcesz?

On tylko kiwnął głową i puścił mnie jedną ręką i wziął skręta. Zaciągnął się sprawnie i wypuścił dymek. Powtórzył tą czynność jeszcze kilka razy i oddał fajkę.  Zaciągnęłam się i zamknęłam oczy oddając przyjemności. Wydmuchałam powoli dym robiąc z niego kółka. W tym czasie Brian zdążył zamówić każdemu shot’a. Wypiliśmy wszyscy. Pociągnęłam Luke’a na parkiet. Leciała piosenka której nawet nie znam. Ruszaliśmy się w rytm muzyki. Tańczyliśmy blisko siebie, wręcz ocierałam się o niego. On z zadziornym uśmiechem trzymał mnie za biodra. Tańczyliśmy tak długo. Gdy zaczęła lecieć już 3 z kolej piosenka zeszliśmy z parkietu. Zamówiliśmy kolejny kieliszek, potem następny i następny. Nawet tego nie liczyłam. W tłumie zauważyłam Victorię tańczącą z jakimś facetem. W koncie widziałam Austin’a całującego się z jakąś laską. Briana nigdzie nie widziałam, pewnie posuwa jakąś laskę w kiblu. Naiwne dziewczyny. Odwróciłam się w stronę niebieskookiego ale go nie było. Znajdował się dalej i rozmawiał z jakimś facetem. Spojrzałam na barmankę i pokazałam jej że chce jeszcze raz to samo. Nalała mi wódki do kieliszka. Wypiłam całość nawet nie zastanawiając się.Po chwili zjawił się blondyn. Uśmiechnął się do mnie i pokazał mi torebeczkę z białym proszkiem. Też się uśmiechnęłam. Jeszcze nigdy nie próbowałam kokainy. 
-Choć do łazienki- powiedział.
Nie odpowiedziałam tylko zeszłam z barowego krzesła. Chłopka nie musiał z chodzić bo nawet nie siedział na nim. (omg to zdanie jest bez sensu -_- ~od aut.) Jakoś udało nam się przecisnąć przez tłum spoconych i tańczących ludzi i znaleźliśmy się przy toaletach. Chłopak chciał już wejść do męskiej, ale w ostatniej chwili złapałam go za nadgarstek. Odwrócił się do mnie zdziwiony.
-Idziemy do damskiej
-Dlaczego?
- Bo w waszej śmierdzi- wzruszyłam ramionami. 
On tylko przewrócił oczami. Weszliśmy do środka. Na szczęście nikogo nie było. Luke wyciągnął opakowanie z narkotykiem i wysypał sobie trochę na przedramię. Podał mi torebeczkę. Ja zrobiłam tak samo jak chłopak. Sztywno trzymała rękę na której której znajdował się proszek. Drugą ręką zatkałam dwoma palcami lewą dziurkę nosa i przystawiłam twarz do ścieżki z proszku. Wciągałam cały proszek. Resztki kokainy strzepnęłam z przedramienia. Wciągnęłam bardzo mocno powietrze przez nos. Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami więc przysunęłam się do ściany i oparłam się o nią plecami. Zamrugałam kilkakrotnie. Obraz mi sie wyostrzył. Czułam się jak bym mogła zrobić wszytko,ale jakaś cząstka nadal trzeźwo myślała.
 ††††
Witam tygryski :*
Rozdział moim zdaniem wyszedł nieźle.
Wydaje mi się że nie jest to krótki.  :P
Zostało tylko kilka dni wakacji, so rozdziały nie będą się często pojawaić. Jestem w 2 klasie gimnazjum, więc to chyba najtrudniejsza klasa gim. Wy też pewnie nie będzie mieli czasu na czytanie. 
Teraz takie małe podsumowanie bloga. 
Mam już:
* 17 obserwatorów
* 4911 wyświetleń 
* 100 komentarzy
* 18 postów 
Dziękuje bardzo :) Nie spodziewałam się nigdy takich liczb xd
I jeszcze jedno jak wam się podoba nowy wygląd bloga ??
Uwaga! Każdy kto przeczytał całą notkę niech w komentarzu wklei to -  
Wtedy będę miała pewność że ktoś to przeczytał. 
A teraz zdjęcie specjalnie dla anonima który nazwał Luke'a pedałkiem 
 Lucas ze specjalną dedykacją dla Ciebie ;D
Miłego dnia życzę i czekam na komentarze ;)
 

czwartek, 14 sierpnia 2014

Rozdział 12.

†Laura†
Leżałam na czymś miękkim i ciepłym. "Moja poduszka" systematycznie podnosiła się do góry i opadała w dół. Promienie słońca padały na twarz i to w czym spała było strasznie niewygodne. Chciałabym dalej spać, jednak zaczęłam podnosić zmęczone powieki do góry. Zamrugałam kilkakrotnie tym przyzwyczaiła się do światła. Spojrzałam na to na czym spałam czyli męska klata. (DAMN jak to brzmi "męska klata" lol czy ktoś widział damską klatę~od aut.) Przeniosłam wzrok wyżej. 
-Aaaa!- krzyknęłam gdy zobaczyła twarz Ross'a.
Chłopak gdy tylko usłyszał mój pisk od razu otworzył oczy i podniósł się do pozycji siedzącej. Spojrzał na mnie przestraszonym wzrokiem. Uczyniłam to samo i tez się podniosłam. Dopiero teraz poczułam jak strasznie boli mnie głowa. Złapałam się za nią i opadłam z jękiem z powrotem na poduszkę.
-Co ty tu robisz?- zapytała w końcu chłopaka.
Blondyn spojrzał na mnie i zaczął powiadać jak się tu znalazł. Nie mogę uwierzyć że tak się spiłam. Co? zapytałam siebie w myślach. Podobno śpiewałam piosenkę Rihanny. Po pierwsze nie umiem śpiewać a po drugie "wydało się' ze znam piosenki RiRi. Ale ja głupia jestem. Gdy Ross skończył opowiadać spojrzał na mnie. 
-Ahaaa. Wybacz, pewnie się ze mną męczyłeś trochę.
-Wcale nie. Jesteś nawet spokojna. Na pewno zachowujesz się lepiej niż Rydel- chłopak uśmiechnął się
-Dlaczego?- zawtórowałam mu. 
- Kiedyś jak była u koleżanki, tak się spiła, że musiałem po nią iść. Jak razem wracaliśmy ona zaczęła mi się na początku użalać, a potem dostała tyle energii i zaczęła biegać a ja nie mogłem jej dogonić. 
Gdy to usłyszałam roześmiałam się. To niewiarygodne ze blondynka tak się zachowuje gdy jest piana. Nie spodziewałam się bo gdy jest trzeźwa jest spokojna. Brązowooki też się śmiał. Znowu się podniosłam. Głowa strasznie mi pulsowała. Przymknęłam oczy. 
- Przynieść ci wodę?- zapytał z... troską ?
- Jak być mógł. - próbowałam się uśmiechnąć, ale przez ten ból pewnie wyszedł grymas.
Jak chłopak był już za drzwiami postanowiłam wstać i się przebrać. Otworzyła szafę i wybrałam jedne z najluźniejszych ubrań. Z zestawem udałam się do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic. Założyłam ubrania na siebie. Zmyłam wczorajszy makijaż. Dziś postanowiłam się nie malować. Na nos założyłam okulary, na rękę bransoletki a na szyje słuchawki. Na stopy założyłam skarpetki i buty. Gotowa wyszłam z łazienki. Na już pościelonym łóżku siedział blondyn. Na nogach miał już buty a w jednej ręce trzymał butelkę wody a w drugiej kurtkę. Gdy zobaczył ze wyszłam z łazienki wstał i podał mi butelkę wody. Od razu napiłam się duszkiem. Miałam kaca czułam go. 
- Ja spadam - powiedział chłopak.
- O nie! Nie wypuszczę cię bez śniadania.- powiedziała stanowczo.
- Nie musisz. Zjem w domu.
- Nie ma dobrze. Zjesz śniadanie to cie wypuszczę. 
- Okey. Niech ci będzie. 
Uśmiechnęłam się triumfalnie, złapałam chłopaka za dłoń i wyszłam z pokoju kierując się do kuchni. 
-Co byś chciał zjeść?
- A ty masz jakieś propozycje?-odpowiedział pytaniem na pytanie i uśmiechnął się. 
- Ja zjadłabym naleśniki. (tak wiem mało oryginalne xD~od.aut.)
- Ja też.
Podeszłam do szafki i wyciągnęłam dużą miskę. Potem wyjęłam mąkę i jajka.
- Pomogę Ci. - zaoferował Ross
-Nie trzeba. Siadaj.
Pokazałam chłopakowi gdzie ma usiąść. O dziwo mnie posłuchał i grzecznie usiadł. Zajęłam się robieniem ciasta.
-Właściwie to która jest godzina?- zapytałam po jakiejś minucie ciszy.
- Dokładnie 12:48.
- Aha. Twoi rodzice nie martwią się gdzie jesteś?
- Pewnie Ryland powiedział że jestem z tobą. A co z twoimi? Nie będą zdenerwowani ze u Ciebie spałem?
- ummm... nie... - nie wiedziałam co odpowiedzieć -Nie ma ich więc..
-Jak to nie ma?- chłopak zapytał przejęty.
Odwróciłam się w jego stronę. Powiedzieć prawdę czy nie. Spojrzałam na niego. Widać było że na prawdę jest przejęty. A możne mi się tylko wydaję. 
- yyy.. wyjechali.. w delegacje- powiedział pośpiesznie. 
- Aaa.
Z powrotem odwróciłam się w stronę blatu. Wszystkie składniki dodane. Wyciągałam z szafki patelnie i położyła ją na kuchence gazowej. Nagrzałam ją i wlewałam po kolei masę. Gdy smażyła żadne z nas się nie odezwało. Naleśniki położyłam na dwóch talerzach, z szafki wyjęłam krem czekoladowy i syrop klonowy. W lodówce znalazłam jeszcze bitą śmietanę. Postawiłam wszystko na stole.
-Chcesz kawy?- zapytałam stojąc przy ekspresie.
-Chętnie.
-Z mlekiem?
-Tak.
Wyjęłam dwa kubki. Na początku podstawiłam jeden a potem drugi. Podałam jeden kubek Ross'owi a drugi sama wzięłam. dosiadłam do stołu i zaczęliśmy jeść. Posiłek miną w miłej atmosferze. Po posiłku blondyn wyszedł a ja resztę dnia przeleżałam na kanapie i leczyłam kaca 
Następny dzień  
Już pół godziny siedzimy na sali i słuchamy dyrektorki. Chciałam żeby to się już skończyło. Ubrałam się nawet elegancko.Tak właściwe to nawet nie wiem o czym gada bo ja ciągle rozmawiam z Ryland'em. Jest! Jako że klasa do której chodzę kończy i ja też wszyscy na sali musimy odebrać dyplomy ukończenia szkoły. 
 - Zapraszam Laurę Marano- powiedziała dyra.
Zdezorientowana wstałam udałam sie w stronę nauczycieli. Uśmiechnęłam się sztucznie. Wręczono mi dyplom i świadectwo. Na koniec pani Clarkson uścisnęła mi rękę i powiedziała 'Gratuluje'. Byłam ostatnią osobą która dostała świadectwo, więc apel praktycznie się skończył. Clarkson krzyknęła jeszcze "Udanych wakacji". Prawie wszyscy uczniowie jak na zawołanie ulotnili się z sali i został tylko ten rocznik i ja. Nasza wychowawczyni kazała nam się ustawić do ostatniego klasowego zdjęcia. Ja stanęłam gdzieś z tyłu. Dobrze że jestem niska. Po zrobieniu zdjęcia, mogliśmy w końcu ostatni raz opuścić mury tej przeklętej budy. Szłam koło Ryland'a. 
- Może uczcimy jakoś koniec roku?- zapytałam.
- Chciałbym ale nie mogę.
- Dlaczego?
- Mam randkę z Sav. 
-Gratulacje!- przytuliłam chłopaka.
On oczywiście odwzajemnił uścisk. Omg jak ja lubię się do niego przytulać. Ciesze się ze znalazł sobie kogoś. Usłyszeliśmy trąbienie samochodu więc oderwaliśmy się od siebie. Spojrzeliśmy w kierunku skąd wydobywał się dźwięk. Zobaczyła znany mi samochód blondyna. 
- Oo! Masz transport- zaśmiałam się.
Podeszłam razem z RyRy do samochodu. Uśmiechnęłam się do Ross'a. 
-Powieść cie?- zapytał.
Chciałam odpowiedzieć ale ktoś znowu zatrąbił. Co jest do cholery? Dziś jest jakiś dzień trąbienia czy co? Spojrzałam w stronę pojazdu który wydał ten dźwięk. Tym razem nie był to samochód tylko motocykl. Osoba siedząca na nim zdjęła kask a mi ukazała się twarz Luke'a. Odwróciłam się w stronę Lynch'a.
-Nie dzięki. Mam transport- powiedziałam i wskazałam kciukiem motocykl. 
- ok. Narazie. - uśmiechnął się. 
- Pa- odpowiedział mu. 
Odsunęłam się i pozwoliłam Ross'owi wyjechać. Gdy już to uczynił, podeszłam do Luke'a. 
- Hej- powiedziałam i pocałowałam go delikatnie w usta. 
- Hej- uśmiechnął się- brakowało mi tego, choć nie widzieliśmy się tylko 4 dni. 
Zaśmiałam sie. I znowu zachowujemy się jak para. Ciekawej jak byśmy na prawde byli parą.
- Podwieziesz mnie?- zapytałam sie i uśmiechnęłam uroczo.
- Pewnie.
Chłopka podał mi drugi kask i pomógł go zapiąć. Niebieskooki usiadł i odpalił swoją maszynę. Usiadłam za nim i od razu go obiełam. Ruszyliśmy. Po chyba 10 minutach byliśmy pod moim domem.
-Wejdziesz?- zapytałam się gdy już nie siedziałam na maszynie śmierci i nie miałam na głowie kasku. 
- Pewnie - też zdjął kask i nie siedział już na swoim motorze. 
Z torebki wyjełam klucze i otworzyłam drzwi. 
-Rozgość się- powiedziałam gdy byliśmy już w środku- ja pójdę się przebrać. 
Wbiegłam po schodach do mojego pokoju. Jak zwykle zaczął się rytuał wybierania ubrań. Po chwili zastanowienia wybrałam koszulkę i spodenki. Dobrałam również odpowiednie dodatki. Przebrałam się a mój strój wyglądał tak  Gotowa zeszłam na parter i usiadłam koło Luke'a na sofie. 
-jakie plany na dziś?- zapytał niebieskooki- ładnie wyglądasz- powiedział gdy na mnie spojrzał.
-Dziękuje. Nie mam pojęcia.
- Głodny jestem.- chłopak pomasował sie po brzuchu.
-Idziemy do MC'a ?
-myślałem że nie zapytasz- powiedział uśmiechnięty.
Zaśmiałam się. Chłopak mi zawtórował.
-Ale IDZIEMY- podkreśliłam ostatnie słowo i się uśmiechnęłam.
Chłopak gdy to usłyszał od razu przestał się uśmiechać.
- Co? Motorem będzie szybciej. 
- Nie idziemy na spacer. A może potem pójdziemy gdzieś na imprezę i co zrobisz z motorem?- zadałam pytanie retoryczne.
-Nie lubię jak masz racje 
- Przyzwyczaj się bo ja mam zawsze racje. Ale mniejsza o to idź wstaw swój motocykl do garażu a ja jeszcze się poprawie. 
chłopka tylko kiwnął głową i wyszedł. Ja w tym czasie wyjęłam trochę kasy. Przed wyjściem poprawiłam jeszcze włosy i czapkę.Wyszłam z domu i go zakluczyłam. Czekał już na mnie Luke. Wyszliśmy na chodnik i szliśmy ramię w ramie. W pewnym momencie blondyn chciał złapać mnie za rękę jednak ja w ostatniej chwili odsunęłam ją. 
- Co jest?- zapytał i podniósł jedną brew. 
- A co ma być?
- zawsze lubiłaś gdy trzymałem cię za rękę.
No właśnie tym razem tego nie chciałam. Ale dlaczego?-zadajecie sobie to pytanie. Lubie Luke'a, jest moim przyjacielem, ale zachowujemy się jak para. ja chciałabym mieć chłopaka, ponieważ jeszcze go nie miałam. Jeśli mamy się zachowywać tak jak para to nie lepiej żebyśmy ją byli. 
- Bo lubię, ale nie powinnyśmy tego robić
- Dlaczego? - zmarszczył brwi 
- Nie jesteśmy razem 
- A chciałabyś? 
- Żebyśmy byli razem? nie wiem 
Luke nic nie powiedział. Chyba się zamyślił. Nagle zatrzymał się, spojrzał na mnie i po prostu pocałował. Odwzajemniłam gest. Jego kolczyk przyjemnie drażnił moją wargę. Oderwaliśmy się od siebie minimalnie i oparliśmy się czołami.
- Skoro tak to zostaniesz moją dziewczyną?
Przed chwilą on wypowiedział jedno z najcudowniejszych zdań. Zgodzić się czy nie. 
-Tak- powiedziałam szeptem.
Taką cudowną chwile przerwała nam jakaś niezdara. Dziewczyna wylała na moje plecy swoją cole. Wkurzona na maksa odwróciłam się w jej stronę.
- Kurwa! Jak chodzisz niezdaro!- wydarłam się na nią.
-Prze-przepraszam- za jąkała się ze strachem w oczach.   
- Dawaj kasę za tą koszulkę. No już !
Dziewczyna przestraszona, zaczęła szukać czegoś w torebce. Przestała i spojrzała na mnie z jeszcze większym strachem.
- N-nie mam przy s-sobie pieniędzy
- Chyba sobie żartujesz!? 
Kilka ludzi zaczęło się na mnie patrzeć. Postanowiłam odpuścić dziewczynie.
- Dobra, daruje ci.- uśmiechnęłam się- Ale jeśli jeszcze raz cię zobaczę to pożałujesz, szmato- wycedziła przez zęby.
-Dobrze- powiedziała przestraszona
-Co tu jeszcze robisz? 
Dziewczyna od razu uciekła. Trzeba pokazać kto jest tu górą. Uśmiechnęłam się triumfalnie i odwróciłam się z powrotem do Luke'a. Ten złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Ruszyliśmy do restauracji 

††††
Hej, hej, hej tygryski moje ;* 
Proszę bardzo nowy rozdział ;) 
Trochę nudny... 
Przepraszam za błędy :/
Nie wiem czy ktoś się cieszy czy nie, ale połączyłam Luke'a i Laurę. Teraz mamy Lure (połączenie wymyśliła Klaudia P xd)
Proszę kometujcie! ;D
Klaudia P dzięki tobie rozdział jest dodany dziś więc masz skomentować do cholery jasnej!
Zakochałam się w tej piosence. Wszytko przez TCA 
A właśnie Laura i Vanessa na TCA wyglądała cudownie <3
Dobranoc moi kochani czytelnicy :*

wtorek, 5 sierpnia 2014

Surprise!!.... Rozdział 11.

   Uwaga!! Rozdział dedykuje osobą które skomentowały notkę pod spodem czyli: Nie Zapomnianej Dziewczynie, Ally Moon, Anonimowi, Patce Cher, Pinki, Veronice, Anonimowi i Sherry Lynch
Dziękuje wam bardzo <3 i Wybaczcie że dedykuje wam taki badziewny rozdział :c

†Laura †
Zaczęłam podnosić jak dla mnie jeszcze ciężkie powieki. Zamrugała kilka razy by przyzwyczaić się do światła. Po rozmowie z Ross'em wróciłam do domu, a potem do późna gadałam z Victorią i malowała paznokcie na bal. Zauważyłam że zaniedbałam moich przyjaciół. Za to więcej czasu spędzam w towarzystwie rodzeństwa Ryland'a i nim. Podniosłam głowę z miękkiej poduszki. Rozejrzałam się po słabo oświetlonym pokoju. Podniosłam się i odsłoniłam okno.Pogoda za oknem była taka jak zawsze. Udałam się do łazienki. Przemyłam twarz wodą a włosy związałam w niedbałego koka. Założyłam bieliznę i wczorajsze ubrania. Nie opłaca mi się stroić skoro później będę się szykować na bal. Wczoraj zajrzałam do szafy i wybrałam sobie sukienkę i dodatki. Wysłałam też sms'a do Ross'a. Z łazienki udałam się na dół do kuchni. Tam naszykowałam sobie musli i kawę. Ze śniadaniem udałam się do salonu, rozwaliłam się na kanapie i włączyłam telewizor. Z miską w ręku oglądałam to co leci na ekranie. Jacyś ludzie biegają po plaży i śpiewają. Chwila. Czy ten blondyn to nie Ross? Przyjrzałam się bliżej. Tak to zdecydowanie jest Ross. Czyli dla tego filmu zrezygnował z własnego balu. Jego wybór. Film się skończył tak samo jak moje płatki. Dopiłam ostatni łyk kawy i odniosłam wszystko do zmywarki. Spojrzałam na zegarek na ścianie. Wow! Już 13:30. Chyba powoli powinnam się szykować na bal. Na początku pójdę się umyć. Tak też zrobiłam. Żwawym krokiem poszłam do łazienki. Nalałam wanny i wlałam płyn do kąpieli. Rozebrała się i weszłam do prawie pełnej wanny. Ciepła woda i piana rozluźniły moje mięśnie. Z kieszeni dresów które leżały na podłodze niedaleko wanny wyciągałam telefon i puściłam muzykę. Po całej łazience słychać było piosenkę Rihanny- You Da One Rozkoszując się wodą i piosenką zaczęłam myć dokładnie swoje ciało i włosy. Umyta wyszłam z wanny i obwiązałam się ręcznikiem, a mokre włosy zwinęłam w drugi ręcznik i zrobiłam z niego turban (omg jakie poje*ane zdanie O.o mam nadzieje że wiecie o co chodzi :P ~od aut.) Poszłam do pokoju. Z komody wybrałam bieliznę którą od razu na siebie założyłam. Teraz chodząc w samej bieliźnie wyciągnęłam zestaw na bal Długo zastanawiałam się co na siebie ubrać. Wybrałam coś delikatnego. Aż sama się sobie dziwie. Ale na prawdę podoba mi się moja kreacja. Założyłam ostrożnie na siebie sukienkę. Postanowiłam na początku zająć się włosami. Włączyłam lokówkę do kontaktu i czekałam aż się nagrzeje. Ściągnęłam ręcznik z włosów. Miałam je jeszcze trochę mokre więc włączyłam szybko suszarkę i zaczęłam suszyć włosy chłodnym powietrzem. Gdy nie były już wilgotne wyłączyłam suszarkę, a do ręki wzięłam lokówkę i nawijałam pasemka włosów na nią. Skończone Spojrzałam na efekt końcowy który wyglądał tak (wyobraźcie sobie że to są brązowe włosy xd ~ od aut.) Następnie zabrałam się za makijaż. Oczywiście w moim stylu czyli mocny, rock'owy. Usiadłam przed toaletką i zabrałam się do pracy. Po paru minutach moja twarz wyglądała tak Podobał mi się mój wygląd. Na ręce założyłam bransoletki i etui na telefon, który później położyłam na łóżku. Zeszłam na dół. Usiadłam na sofie w salonie i czekałam na Ross'a.
†Ross† (nowość!!)
Ostatni raz poprawiłem się w lustrze. Wyglądałem tak. Rydel doradziła mi żebym tak się ubrał. Gotowy zeszedłem na dół. Ryland już pojechał z Savannah więc ja jechałem sam. Wziąłem kluczyki od mojego samochodu Długo na niego zbierałem kasy, ale z pomocą rodziców udało mi się kupić. Miałem zamiar już wychodzić ale zatrzymał mnie głos mojej siostry.
- Ross! Czekaj.
Moja siostra wyłoniła sie z kuchni. W ręku trzymała pudełeczko.
- Masz, Daj jej to- podała mi opakowanie.
Spojrzałem na przedmiot który trzymałem w reku. W środku był bukiecik
-Dzięki- uśmiechnąłem się do siostry.
- Proszę. A teraz jedź bo się spóźnisz.
- Okey. Pa- krzyknąłem i wyszedłem z domu.
Ruszyłem do domu brunetki. Mam jej adres od RyRy. Podróż zajęła mi może 10 minut. Wysiadłem z samochodu i zadzwoniłem do drzwi.
- Proszę!- usłyszałem głos zza drzwi.
- Hej!- powiedziałem gdy znalazłem się w domu.
- Daj mi chwilkę! Szukam torebki- krzykneła chyba z góry.
Zacząłem rozglądać się po domu. Miała go bardzo nowocześnie urządzony. Nagle zobaczyłem ją schodzącą po schodach. Wyglądała nieziemsko. Wszystko idealnie do siebie pasowało.
- I jak może być? - zapytała gdy stała naprzeciwko mnie i sie okręciła
-WOW!- powiedziałem nadal oszołomiony.
Dziewczyna w odpowiedzi się zaśmiała. Nie moja wina że wyglądała na prawdę niesamowicie.
- Proszę- podałem jej pudełko gdy tylko się otrząsnąłem.
Dziewczyna spojrzała na mnie dziwnie. Zobaczyła na to co jej daje i otworzyła szerzej oczy.
- To dla mnie?- zapytała zaskoczona.
- Tak
Laura otworzyła pudełeczko i ostrożne wyciągnęła swój bukiecik. Przyłożyła go do reki na której nie miała bransoletek.
- Pomożesz? - zapytała gdy sama próbowała zawiązać go na nadgarstku.
Bez słowa złapałem za dwa końce wstążki i ostrożnie zawiązałem je na jej ręce.
- Jedziemy? - zapytałem uśmiechnięty/
- Pewnie- też się uśmiechnęła.
Dziewczyna wyszła pierwsza a zaraz po niej. Zamknęła dom na klucz i odwróciła się w moją stronę. Spojrzała na samochód obok którego stałem.
- WOW! To twoje?- zapytała
- Tak.
- Jest śliczny- posłała mi uśmiech.
- zapraszam- powiedziałem i otworzyłem drzwi od strony pasażera.
- Dziękuje. Zamknąłem za nią drzwiczki i sam wsiadłem po swojej stronie.
†Laura †
Jak byłam mała właśnie pójście na bal. Ze chłopak przyjedzie do mnie cudownym samochodem, skomplementuje mój wygląd i da mi cudowny bukiecik. 
- umm.. Ross? Podjechał byś pod jedno miejsce?- zapytałam 
- Pewnie. Gdzie?- zapytał nie odrywając wzroku od drogi. 
Podałam mu adres domu mojego przyjaciela. Żeby ten bal był idealny potrzebuje działki. Blondyn podjechał pod mieszkanie Brian'a. 
- To na pewno tu?- zapytał zaskoczony.
No cóż nie dziwie mu się. Miejsce i dzielnica w której mieszkał brunet nie należała do najprzyjemniejszych i bogatych. 
- Tak. Daj mi minutkę.
Wyszłam z samochodu i zapukałam do drzwi. Otworzył mi Brian i uścisnął na przywitanie. Odwzajemniłam gest. Weszliśmy do domu. 
- Kto się przywiózł?- zapytał brunet
- Kolega. Nie ważne, potrzebuje działki, to co zawsze. 
- Nie wiem czy mam. Czekaj 
Brunet zniknął w drugim pomieszczeniu. Ja nadal zsałam w holu. Podeszłam do wiszącego lustra i spojrzałam w swoje odbicie. Wyglądał tak jak kiedyś gdyby nie ten mocy makijaż. Kiedyś nosiłam sukienki i szpilki. Oczywiście delikatne. Na każde wspomnienie  z przeszłością czuje ukłucie w sercu. To boli jak się zmieniłam.
- Mam! Jedną?- zapytał gdy stał obok mnie.
- Tak.
- 25$
- 25? zwykle było drożej.
- jak dają to bierz.
- Pewnie- zaśmiałam.
Wręczyłam mu kwotę a strzykawkę schowałam do torebki. Uśmiechnęłam się do przyjaciela i chciała już wyjść. Łapiąc za klamkę usłyszałam:
-Ślicznie wyglądasz. Baw się dobrze
-Dziękuje.
Oh. Jak bym chciała żeby teraz powiedział do mnie tak tata. Wróciłam do samochodu. 
- Możemy już jechać?- zapytał Ross i uśmiechnął się.
- Oczywiście- powiedziałam i również się uśmiechnęłam.
 
††
 Wjeżdżaliśmy na teren szkoły, osoby stojące na zewnątrz przyglądali się nam. Nie dziwie się bo Ross'a samochód przyciąga uwagę. Chłopka zaparkował na wolnym miejscu. Odpięliśmy pasy. Blondyn wyszedł wcześniej ode mnie i pojawił się z mojej strony. Otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść. Gdy tylko stanęłam i wyprostowałam się usłyszałam szepty grupy siedzącej przed szkołą : 'To Laura Marano?' 'Wow, nie możliwe', ' To nie może być ona', ' Ej a co to za chłopak?', ' Czy on nie chodził do nas do szkoły?' "Dziewczyny! Wiem kto to. To Ross Lynch', ' Co? to ten Ross Lynch' 
- Słyszysz jak o nas plotkują?- szepnełam do ucha chłopakowi.
- Trudno nie usłyszeć- odszeptał mi. 
'Ej oni chyba są parą', ' Co? Nie możliwe że Ross jest z kimś takim jak Marano' 
- Nie wiem czy wiecie ale was tu słychać!- krzyknął Ross.
Zaczęłam się śmiać. Ich miny były bezcenne. Lynch też zaczął się śmiać. On nadal uśmiechnięty złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w strone wyjścia. Prawie przy drzwiach zorientowałam się ze nie mam torebki. 
- Ross, czekaj.
- co się stało?- zapytał
- Zostawiłam torebkę w samochodzie.
Chłopak spojrzał na mnie rozbawiony. Z kieszeni swoich spodni wyciągnął kluczyki i podał mi je.
- Dziękuje- odpowiedział szybko i ruszyłam w stronę samochodu.
Przechodząc obok grupy przedtem plotujących o nas osób, wysłałam im pogardliwe spojrzenie. Będąc przy samochodzie otworzyłam go pilotem. Genialnie. Mam okazję zaaplikować sobie morfinę.Upewniłam się ze nikt mnie nie widzi, schyliłam się tak jakbym sięgała torebkę i wyciągnęłam z torebki strzykawkę. Właściwie umieściłam rękę i wsadziłam igłę. Cicho syknęłam z bólu. Powoli wcisnęłam zawartość ampułki. Wyjęłam z ręki igłę. Pustą strzykawkę schowałam z powrotem do kopertówki. Wyprostowałam się i zamknęłam drzwi i samochód. Wróciłam do Ross'a i weszliśmy do budynku.
 ††
Od dobrej godziny jesteśmy na balu. Na sali słychać tylko głośną muzykę. Chwile temu dowiedziałam się że w jednym ponczu jest alkohol i to sporo. Postanowiłam go spróbować. Pociągnęłam Ross'a za ręke. Stojąc przy wielkiej misce z napojem nalałam sobie i chłopakowi napój. Spróbowałam. Rzeczywiście do ponczu ktoś dolał.. zwykłą wódkę. Smakowało nawet dobrze. Chłopka też wziął łyka. 
-Też czujesz wódkę?-zapytał zdziwiony. 
Ja tylko uśmiechnęta pokiwałam twierdząco głową. Dopiłam resztę tak samo jak chłopka.
- Może jeszcze?- zapytałam.
-Nie dzięki narazie. Zaraz wracam- opdowiedział.
Ja za to nalałam sobie znowu. Tym razem sączyłam po woli napój. Zobaczyłam Ryland'a i Savannah przechodzących niedaleko nie. 
-RyRy!- krzyknęłam.
Brunet zwrócił na mnie uwagę i uśmiechnął się. Razem z dziewczyną podeszli do mnie.
-Hej. -przywitał się chłopak i przytulił się- Ślicznie wyglądasz- powiedział gdy tylko się odsunął.
-Dziękuje. Ty też wyglądasz niczeg sobie.
-O! Laura poznaj Savannah. - powiedział szczęśliwy chłopka.
- Hej Laura- powiedziałam i podałam czarnowłosej rękę.
-Cześć Savannah- odwzajemniła gest. 
Napiłam się kolejny łyk napoju.
- Musicie spróbować tego ponczu.- uśmiechnęłam się znacząco do przyjaciela.
Obydowje nalali sobie troszkę napoju i napili się. To będzie na prawdę udany bal. 
Po chwili wrócił Ross i w czwórkę ruszyliśmy na parkiet. Co dwie, trzy piosenki piliśmy trochę ponczu. Przy piosence Lay Me Down autorstwa DJ Avicii  urwał mi się film. 
 †Ross
Laura już chyba nie wie ro robi. Postanowiłem zawieść ją już do domu. Powiedziałem Ryland'ow że idziemy. Wziąłem dziewczynę pod rękę. Ja wypiłem tylko trzy małe szklaneczki tego napoju a brunetka nawet nie wiem ile. 
-Coo.. gdzie.. idziemy- zapytała ledwo przytomna.
- Do domu.
- Ale...już... dlaczego?- zapytała z wyrzutem.
Nie odpowiedziałem bo byliśmy już przy samochodzie. Otworzyłem go i Posadziłem Lau na tylnej kanapie i przypiąłem pasami. Sam usiadłem za kierownicom. Nie czułem w ogólę alkoholu w swoim organizmie. Odpaliłem silnik i ruszyłem. Wyjeżdżając z parkingu usłyszałem głos brunetki.
-Rossss.... włącz... radio.
Wykonałem jej prośbę. Trafiłem na stację na której leciała piosenka Rihanny- Take A Bow.  Usłyszałem ciche nucenie dziewczyny. Trafiała w niektóre słowa. Gdyby nie była tak zalana na pewno poszło by jej lepiej. Właśnie leciał refren. O dziwo brunetka trafiała w każe słowo. Woow ale ma śliczny głos przeszło mi przez myśl. Gdy piosenka dobiegła końca, a zaczeła się jakaś inna, dziewczyna się nie odezwała. Podjechałem pod posesję Marano. Zgasiłem silnik i obróciłem się do tyłu. Brunetka spała. Wysiadłem z samochodu i chciałem wyjąć Laurę z auta. zanim to jednak zrobiłem, delikatnie obudziłem brązowooką.
-Daj klucze od domu- zapytałem cicho.
Ona posłusznie wyciągnęła klucze i mi je podała. Wziąłem dziewczynę na ręce. Zamkąłem na wszelki wypadek samochód i ruszyłem do domu. Ciężko było mi otworzyć drzwi trzymając Lau. Udało mi się. Zaniosłem ją na górę. Najgorsze jest to że nie wiedziałem które drzwi prowadzą do jej pokoju.
-Drugie... po....prawo- wymamrotała.
Zaprowadziłem ją tam i położyłem delikatnie na łóżku. Zdjąłem jej buty. Przykryłem ją kołdrą i chciałem już opuścić pokój ale dziewczyna trzymała mnie za rękę.
- Zoostań- znowu wymamrotała.
Nie miałem wyjścia więc zdąłem trampki i kurtkę i położyłem się na pościeli obok dziewczyny. Zamknąłem oczy i dopłynąłem.
††††
Yeah! Napisałam!!
Witajcie :) 
Zawieszka miała potrwać tylko tydzień a tu trwała prawie miesiąc.
Przepraszam :/
Rozdział spierdoliłam... wybaczcie.
Męczyła się na prawdę z nim długo.
Zapraszam do odwiedzenia zakładek 'Kontak' i 'spam' ;D
Przepraszam za błędy.
Strasznie dużo linków jest w tym rozdziale O.o
Jeszcze raz dziękuje osobą które skomentowały notkę w której zawiesiłam bloga 
Żegnam. Następny rozdział będzie szybciej :)

Pa;*