czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 27.

   Dedykacja dla osoby Anonimowej, która jako ostania skomentowała ""Oh, didn't we have fun?" Raura (One Shot)". Nawet nie wiesz jak bardzo zmobilizowałaś nie do napisania tego tego rodziału ;) Daj znać w komentarzu czy ci się podoba ;* 


"Dzień Leniucha" był moim ulubionym dniem. Może dlatego że sama ustalałam kiedy on jest. Albo dlatego że leże wtedy cały dzień w łóżku jedząc niezdrowe żarcie. Jednak ten dzień się kończy i potem jest już tylko gorzej. Powoli wyplątałam się z białej pościeli podnosząc się. Rozejrzałam się po pokoju. Jeśli to jeszcze można było to nazwać pokojem, oczywiście.
-Kurwa- szepnęłam gdy potknęłam się o stare opakowanie od pizzy- wypadałoby tu posprzątać- przeskanowałam wzrokiem całe pomieszczenie.
Wyszłam z sypialni kiwając głową na nie. Było wcześnie rano dlatego w domu panowała cisza. Zeszłam do kuchni, w której też porządku nie było. Znalazłam jakiś czysty kubek w którym zrobiłam czarną kawę. Westchnęłam jeszcze raz patrząc na kuchnie, po czym wyszłam na taras. Było wcześnie rano więc wiatr był wyjątkowo zimny. Postawiłam kubek na stole a sama poszłam się przebrać. Zanim jednak z powrotem wróciłam do ogrodu postanowiłam przeszukać garaż. Jeśli dobrze pamiętam był tam kiedyś hamak. A może to zmyśliłam? Z ulgą wróciłam na taras trzymając w swoich rękach hamak, który po chwili zawisnął między drzewami. Mgła powoli opadała i miasto budziło sie do życia. Była godzinna 5.23. Idealna godzina by pomyśleć. 
††
- Vanessa? Jesteś?- szukałam po domu mojej siostry.
- Co jest?- wyłoniła swoją głowę z zza drzwi od swojego pokoju.
- Gdzie są jakieś środki czystości?
- A nie ma pod zlewem?
- No właśnie nie.
- To może w garażu?
- Sprawdzę, dzięki.
Szybko zbiegłam ze schodów. Po raz kolejny trafiłam do garażu i znowu przeszukiwałam te sterty śmieci. Jakieś płyny zapewne pomagające coś wyczyścić szybko się odnalazły. Gorzej okazało się z innymi potrzebnymi rzeczami ale po jakimś czasie trafiły do moich rąk.Z niechęcią na twarzy wróciłam do pokoju. Nigdy nie lubiłam sprzątać. Nie uważałam tego za ważny obowiązek, który trzeba robić minimum co tydzień. Ale teraz na prawdę musiałam posprzątać, chyba że chciałam wyhodować nową bakterię. Nie pozostało mi nic innego jak założyć rękawiczki i włączyć ulubioną playlistę. Planowałam posprzątać pokój jak najszybciej się da jednak syf jaki panował w pokoju nie był łatwy do opanowania. 
††
Padnięta położyłam się na łóżku. W około dwie godziny udało mi się podprowadzić do ładu mój pokój. Westchnęłam podnosząc się po jakimś czasie podnosząc się z wygodnego materacu. Poprawiłam włosy które zakrywały mi widoczność. Biorąc telefon zeszłam na parter i od razu skierowałam się do kuchni. Po ciężkiej pracy przydałaby się jakaś nagroda więc otworzyłam zamrażarkę szukając jakiś lodów. Jak na złość ich nie było. Zastanawiała się przez jakiś czas czy chce mi się jechać po opakowanie lodów. Ochota na przysmak wygrała z moim lenistwem więc biorąc jakieś drobne, okulary przeciwsłoneczne i deskorolkę wyszłam z domu. Pokonałam drogę do sklepu starając się nie potrącić żadnego przechodnia. Weszłam od dobrze znanego mi sklepu i od razu skierowałam się po cel. Przeglądałam różne smaki lodów, nie mogąc zdecydować który wybrać. Starałam się ignorować także spojrzenia dwóch, o kilka lat młodszych ode mnie, nastolatek które wpatrywały się w każdy mój ruch. Nie rozumiałam ich zachowania więc postanowiłam je ignorować. Jednak gdy cały czas stały niedaleko mnie szepcząc coś do siebie, coś we mnie pękło.
- Można wiedzieć dlaczego się na mnie patrzycie?- spojrzałam na nie.
- Ty jesteś dziewczyną Ross'a Lyncha, prawda?- jedna dziewczyna się odezwała gdy podeszły do mnie bliżej.
- Co? 
- Jeju to na prawdę ty! Tylko ty masz takie włosy!- druga nie mogła opanować zachwytu.
- Skąd w niby macie takie informacje? 
- Z gazet. Wszyscy o was piszą!
- To chyba jakieś żarty- wymamrotałam pod nosem.
- Możemy zrobić sobie z tobą zdjęcie?- powiedziała błagalnie jakbym była wielką gwiazdą
- Ale ja nie jestem jego dziewczyną.
- Zdjęcia mówią coś innego. Proszę.
Westchnęłam kiwając głową na tak. Wiedziałam że nie wytłumaczę tym dziewczyną że nie jestem w związku z Ross'em. Uśmiechnęłam się do zdjęcia. Dziewczyny po otrzymaniu tego co chciały ulotniły się cały czas chichocząc. A ja od razu udałam się na stoisko z gazetami. Zszokowana przeglądałam czasopismo w którym o nas pisali. Wściekał po tym jakie bzdury przeczytałam, chwyciłam gazetę i ruszyłam z nią do kasy. Młoda sprzedawczyni spojrzała na mnie, potem na okładkę i znowu na mnie uśmiechając się do mnie. Wiedziałam że ona także mnie rozpoznała. Zdenerwowana, gniotąc gazetę udałam się od razu do posiadłości Lynch'ów. Zapukałam do drzwi niecierpliwie czekając na to aż ktoś mi otworzy. Wybawcą okazał się Rocky.
- Jest Ross?- spytałam od razu wchodząc od domu.
- U siebie- powiedział zszokowany.
Wbiegłam po schodach i bez namysły wkroczyłam do pokoju.
- Ja pierdole widziałeś to?- spojrzałam na łóżko.
W pokoju nie siedział Ross. To nawet nie był jego pokój.
- Jezu, przepraszam Riker.
Chłopak z jakąś dziewczyną siedzieli na łóżku i oglądali coś na laptopie, dopóki im nie przerwałam. Blondyn patrzył się na mnie z rozbawieniem.
- Nic się nie stało- śmiał się jak głupi ze mnie kiedy moje polki były czerwone ze wstydu.
- Tak w ogóle jestem Laura- przedstawiłam się dziewczynie podjać jej rękę
- Sally- uśmiechnęła się przyjaźnie i uścisnęła moją dłoń. 
- dobra nie przeszkadzam wam- szybko ulotniłam się z pokoju. 
Zanim weszłam do następnego pokoju, przez chwilę zastanawiałam się czy to na pewno jego sypialnia. Wchodząc byłam pewna w stu procentach bo zastałam go siedzącego na łóżku z zeszytem i słuchawkami. Rzuciłam w niego gazetą. Chłopak podskoczył wystraszony nie wiedząc co się dzieje. Gdybym nie była zła, pewnie leżałabym na podłodze próbując opanować śmiech. Ale byłam cholernie zła.
- Ała. Za co?- jęknął blondyn rozmasowując czoło po tym jak twarzy kant magazynu go uderzył.
- Zobacz na gazetę- usiadłam koło niego.
- wow- wydukał przeglądając gazetę- Lady Gaga sie zaręczyła.
- Ross, ale z ciebie idiota.
- O co ci chodzi? Chodzisz sobie, nokautujesz mnie gazetą i jeszcze mnie obrażasz. Nie rozumiem dziewczyn
- Strona  43.
Blondyn na luzie otworzył wskazaną przeze mnie stronę. Widziałam jego stopniowo zmieniającą się mimikę twarzy gdy przeglądał o nas artykuł.
"Młody wokalista R5- Ross Lynch prawdopodobnie znalazł dziewczynę. Chłopak kilkakrotnie był widziany z dziewczyną o granatowych włosach. Niektórzy świadkowie twierdzą że widzieli parę całującą się bądź czule przytulającą się. Niestety nie mamy dowodów że tak było ale sami przyłapaliśmy parę idącą miastem i obejmujących się. Wyglądali na naprawdę zakochanych. Ponadto para udała się to studia nagraniowego. Czyżby szykowali jakiś duet? Dziewczyna, której imienia nie znamy, niejednokrotnie była widziana w towarzystwie młodego zespołu R5. Pojawiła się także przy ich boku na sobotniej gali, gdzie sprawiła że nie można było oderwać od niej oczu. "Ross ma gust", "Ciesze się że Ross sobie kogoś znalazł"," Oni są cudowny"- piszą fani Ross'a. Pewne jest że wszyscy popierają związek wokalisty. Czekamy już tylko na oficjalne potwierdzenie od młodego Lynch'a" 
- Oni są chorzy- skomentował. 
- Co z tym zrobimy?
- Nie mam pojęcia   
††
- Podoba ci się?- powiedziałam w końcu do Rydel.
Od pewnego czasu wszyscy siedzimy w ogrodzie Lynch'ów. Chłopaki grają w rugby a ja i Delly naśmiewamy się z nich. Sprawa pomiędzy mną a Ross'em została przesunięta na drugi plan. W sume i tak tylko my o tym wiedzieliśmy bo nie chcieliśmy powiedzieć o tym reszcie. 
- Co? Kto?- dziewczyna nie spodziewała się mojego pytania.
- Ell.
- Co??- pisnęła cicho- Pff. On żartujesz sobie ze mnie- Spojrzała na mnie uważnie- tak bardzo to widać?
- Cały czas na niego patrzysz. Jesteś dla niego wyjątkowo miła i starasz się mu zaimponować. I cokolwiek on nie powie ty zawsze jesteś po jego stronie.
- Cholera.
- Och kochana, nie przejmuj się. On robi dokładnie to samo.
- Mówisz poważnie?
Kiwnęłam głową na tak uśmiechając się. Jej mina była nie spotykana. Bynajmniej ja nie widziałam u niej takiego uśmiechu. Bo uśmiechów człowiek ma wiele, ale i tak pokazuje tylko kilka. Niektóre są przeznaczone tylko dla konkretnych osób. I chyba ja otrzymałam jeden z nich. 
- No już, leć z nim pogadać.
- Że teraz?- zaskoczona i zestresowana zapytała.
- Tak, teraz. Lepszego momentu nie będzie- szturchnęła jej ramie zachęcając ją do wstania z krzesła.
Blondynka niepewnym krokiem podeszła do chłopaków.Dziewczyna podeszła konkretnie do Rat'a który uśmiechnął się do niej życzliwe. Podparłam głowę ręką. Nie kontrolowałam uśmiechu który wkradł się na moją twarz przy oglądaniu tej uroczej sceny. Po chwili zniknęli mi z oczu. Prawdopodobnie udali sie na spacer. 
- A ty co się tak szczerzysz?- powiedział Ryland gdy się do mnie dosiadł.
Oderwałam wzrok od miejsca gdzie Rydellington mi zniknęło i spojrzałam na bruneta. Ten patrzył na mnie dziwny wzrokiem, marszcząc brwi i popijając sok.
- Nie ważne- oparłam się o oparcie krzesła- znudziła ci się gra w braćmi?
- Raczej zmęczyła.
Zaczęłam stukać palcami wybijając jakiś przypadkowy rytm. Brunet szybko wyciągnął telefon i podstawił go blisko moich palców.
- Co ty robisz?- zapytałam przerywając.
- Nie ważne. Nie przestawaj.
Stukałam palcami ciągle taki sam rytm nie wiedząc nawet po co to robię. Ryland po chwili zabrał telefon szczęśliwy. 
- Brałeś dzisiaj?- zapytałam cicho przybliżając się do niego.
- Pół- odpowiedział takim samym tonem- biorę coraz mniej lub wcale. A ty? 
- Dziś jeszcze nie. Może dam radę do jutra- wzruszyłam ramionami. 

†††† 
Hej? 
Trochę mnie tu nie było czyż nie?
Zaniedbałam was, wiem.. 
Ale jest rozdział. Beznadziejny rozdział ale jest.
W mojej głowie był o wiele lepszy ale nie jest łatwo odtworzyć mojej wyobraźni
A teraz poświęcam moje świeżo pomalowane paznokcie byleby sprawić wam prezent na święta
Chciałabym wam złożyć życzenia. A więc...
Życzę wam szczęścia to jest najważniejsze. Spełnienia marzeń niezależnie czy są one rozsądne czy dziwne lub niemożliwe. Nie jestem wielką materialistą dlatego nie życzę wam pieniędzy jednak są one potrzebne do spełnienia marzeń. Życzę wam też koncertu waszego idola w Polsce. Aby na waszych twarzach pojawiał się codziennie uśmiech wywołany nawet jakąś mało ważną rzeczą. Moge wam też życzyć miłości ale oczywiście odwzajemnionej. Po prostu życzę wam wszystkiego co najlepsze moje małe tygryski.
Nie jestem za dobra w życzniach wybaczcie mi. 
Mam nadzieje że ten rozdział nie będzie ostatni w tym roku. :) 
15 komentarzy ----> Rozdział 28   

12 komentarzy:

  1. Wesołych Świąt Kochana!
    Rozdział <3 <3
    Pozdrawiam
    Ania xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za dedykt a rozdział super czekam na next ♡:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział tylko mógł być dłuższy czekam na nexta
    I wesołych!

    OdpowiedzUsuń
  5. Następny w trybie natychmiastowym! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział :*
    Trochę spóźnione Wesołych Świąt.
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziewczyno pisz natychmiast kolejną część :) bo cię znajdę i uduszę obiecuje :) czekam z niecierpliwością :) !!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na next<3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny :* Next, next, next, next :3 Jak najszybciej :D Pozdrawiam i życzę dużo weny! :* ~Dżuls

    OdpowiedzUsuń
  10. Suuuuper rozdział❤
    "Ty jesteś dziewczyną Rossa?" aww❤
    Taa gazeta jeeeezu wygrała jzhushxhwhx
    Rydellington juhu kocham❤
    Czekam na nexta misia❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Mogłabyś ruszyć szanowne 4 litery i dodać next
    PROSZEEEEEEEEEEEE...

    OdpowiedzUsuń