- Dzień Dobry- przywitałam się grzecznie ze wszystkimi.
- Hej, chcesz kawy?- spytała Rydel stojąc przy ekspresie do kawy.
Dziewczyna patrzyła na mnie zaspanym wzrokiem. Ubrana była w dużą , jednoczęściową piżamę w Hello Kitty w której wyglądała uroczo.
- Chętnie- odpowiedziałam siadając na przeciwko Riker'a przy stole.
Po chwili w dłoniach trzymałam kupek z parującą kawą.
- Laura, tak?- zapytała mama Lynch'ów.
Spojrzałam na nią i niepewnie pokiwałam głową zastanawiając się co może i powiedzieć. Widząc jej perlisty uśmiech od razu go odwzajemniłam.
- Nie masz mi za złe że zrobiłam tobie i Ryland'owi zdjęcie jak śpicie i dodałam je na Instagram? Wyglądaliście razem tak uroczo- widząc jej iskierki w oczach od razu pokiwałam przecząco głową.
Nie wiem co w tej kobiecie jest że cokolwiek powie bezwarunkowo bym to zrobiła. Gdyby teraz powiedziała żeby poszła na odwyk jestem prawie pewna że bym się zgodziła.
-Mam nadzieje że przynajmniej nie mam jakiej głupiej miny na tym zdjęciu.
-Oczywiście że nie.
-To dobrze- odetchnęłam z ulgą.- mogę je zobaczyć?
Kobieta od razu wyjęła swój telefon i pokazała mi zdjęcie zamieszczone na portalu. Na szczęście na zdjęciu nie było z byt dobrze widać mojej twarzy jednak zaniepokoiły mnie komentarze pod zdjęciem. Większość osób która zobaczyła bądź skomentowała to zdjęcie myślała że jesteśmy parą co było nie prawdą. Oddałam telefon pani Stormie. Kobieta szczęśliwa po otrzymaniu swojej własności wstała z krzesła.
- Zbliża się 10 a ja mam tyle spraw na głowie. Miłego dnia dzieci, nie zapomnijcie być na 18 gotowi.
- Dobrze mamo, miłego dnia- odpowiedział Riker.
Upiłam łyk kawy która zdążyła trochę ostygnąć.
- Więc jakie macie plany na dziś- przerwałam ciszę.
- Mamy dzisiaj galę. Będziemy wręczać nagrodę czy coś- odpowiedział Riker lekceważąco.
- O matko! Gratulację. Dlaczego się nie cieszysz?
- Bo mu się nie chce tam iść. Jest dziwny i tyle- rodzeństwo pokazało sobie wzajemnie języki- O właśnie Lau. Pomożesz mi przygotować się do gali.
- Pewnie. - posłałam uśmiech blondynce.
- Laura, dlaczego masz żelkę ze włosach?
Szybko wyczesałam żelkę w kształcie dżdżownicy i położyłam ją na stole.
- Długa i dziwna historia- powiedziałam wymijająco.
- Witam rannych ptaszków- zaspanym głosem powitał nas Rocky.
Ubrany tylko w spodenki podszedł do lodówki, wyjął mleko i napił się niego z kartonu. Jednak chłopak był jeszcze mało świadomy co robi więc polał się. Całą trójką zaśmialiśmy się a brunet zrobił oburzoną minę. Odłożył mleko z powrotem do lodówki i usiadł przy stole razem z nami.
- O żelka!- chwycił słodycz i włożył ją do buzi.
- Rocky.. um.... ona..- nie wiedziałam czy powiedzieć mu prawdę jednak wzrok Riker'a i Delly i ich rozbawione miny skutecznie mnie od tego odwiodły- jednak nic. Smacznego
Chłopak zadowolony pokiwał tylko głową bezdźwięcznie dziękując. Z niedowierzaniem wpatrywałam się w chłopaka który rzekomo był dorosły.
- Właściwie gdzie Ryland?- zadałam nurtujące mnie pytanie.
- Chyba u siebie.
- To ja lepiej pójdę sprawdzić- szybko podniosłam się z krzesła.
Z lekkim ociągnięciem się weszłam leniwie po schodach i pamiętając już podążyłam do pokoju najmłodszego. Dla pewności, żebym nie zastała go w dziwnej lub krępującej sytuacji zapukałam w drzwi.
- Wejdź Laura- usłyszałam
- Skąd wiedziałeś że to ja?- wychyliłam głowę zza drzwi
- Moje niewychowane rodzeństwo na pewno by nie zapukało- powiedział to jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.
- Dlaczego nie siedzisz ze praktycznie wszystkimi?- weszła do pokoju zmieniając temat
- Jestem czysty od dwóch dni, ale już nie daje rady. Rano jak wstałem od razu przyszedłem tutaj poszukać jakiejś działki, ale nic nie znalazłem. Siedzę tu bo nie chce żeby ktoś zauważył że jest ze mną coś nie tak.
- Powinieneś się przyzwyczaić. Powinieneś iść na odwyk...
- I kto to mówi- powiedział z jadem w głosie- Przepraszam- wyszeptał po chwili.
- Myślałeś kiedyś żeby z tym skończyć?- nie zwróciłam uwagi na to co powiedział
- Nie raz, ale to były tylko jakieś przelotne myśli. Zaraz przypominałem sobie jakie moje życie jest beznadziejne
- Co ty pierdolisz? Masz wspaniałe życie. Cudowne rodzeństwo, opiekuńczych i kochających rodziców. Kurwa nawet dom masz wspaniały. Obiecaj mi że przemyślisz pójście na odwyk lub przestanie i chodzenie na jakieś spotkania. Proszę - nie rozumiem dlaczego głos zaczął mi drgać.
Zrozumiałam że ten chłopak jest dla mnie na prawdę ważny. Byłabym w stanie zrobić wszytko byleby żył jak najdłużej. Nawet jeśli sama musiałabym poświęcić swój i tak beznadziejny żywot. Miłość jest wtedy gdy troszczymy się bardziej o kogoś niż o siebie. Kochałam go. Jak przyjaciela, brata. Był dla mnie kimś ważniejszym od Van która mnie opuściła.
- Dobrze przemyśle to- odparł.
Uśmiechnęłam się widząc że powiedział mi to prosto w oczy. Byłam pewna że nie skłamał.
- Dobra młody. Ogarnij się i idź na śniadanie. Widzimy się potem- uśmiechnęłam się i wyszłam z jego pokoju.
- Ja będę spadać - powiedziałam będąc już w kuchni.
- Nie zjesz z nami śniadania?- z lekkim rozczarowaniem powiedziała Rydel.
- Przepraszam. Wpadnę później ci pomóc, obiecuje. 14 może być?- uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Pewnie chyba zdążymy.
- Kobiety- mruknął Riker na którego parzyłam z mordem w oczach.
Chłopak za chwile pożałował swoich słów bo dostał porządnie w ramie od swojej siostry. Zaśmiałam się z niego i przybiłam z Delly piątkę.
- Lece. Pa!- szczęśliwa udałam się w stronę miejsca swojego zamieszkania.
Przeczuwałam że dzisiejszy dzień będzie bardzo udany.
††
Przebrana w normalne ubrania oglądałam nowy odcinek Ellen Show. Vanessa po raz kolejny gdzieś wyszła. Zapewne lada dzień mnie zostawi i wróci do życia super gwiazdy którą chyba jest. Co jakiś czas zerkałam na zegarek upewniając się że się nie spóźnię. Gdy nadeszła odpowiednia godzina wyłączyłam telewizor, założyłam buty i wyszła z domu zamykając go na klucz. W drodze do posiadłości Lynch'ów napisałam Ness że nie ma mnie w domu. Kilka minut przed czasem byłam pod domem R5. Zapukałam w drzwi ale będąc pewna że nikomu nie chciałoby się ruszyć by mi otworzyć weszłam do mieszkania.
- Hej! Już jestem- krzyknęłam zdejmując buty.
- Rydel jest u siebie- Ratliff poinformował mnie gdy przechodziłam obok salonu.
Drugi raz tego samego dnia wspięłam się po schodach na piętro. Od razu chciałam udać się do pokoju blondynki jednak przystanęłam przy w pół otwartych drzwiach wsłuchując się w śpiew i gre na gitarze. Upewniając się że nikt tego nie widzi stanęłam przy drzwiach obserwując Ross'a. Blondyn siedział na swoim łóżku i grał wolną melodię i śpiewał.
I don't know what love is
But I know I've never felt like this
Your kiss is magic
Like a circle, yeah, it's perfectness
And I can say yes, tore you in two
You say it first - It's easy for you
Even though I know that it's true
I can't say I'm in love*
But I know I've never felt like this
Your kiss is magic
Like a circle, yeah, it's perfectness
And I can say yes, tore you in two
You say it first - It's easy for you
Even though I know that it's true
I can't say I'm in love*
- Jezu, nie strasz!- krzyknął przerażony
- Przepraszam. To twoje?- podeszłam do niego i usiadłam na łóżku obok niego- to było na prawdę dobre.
- Dzięki. niestety to tylko tyle co napisałem-chłopak ciągnął za struny grając przypadkową melodyjkę.
Zabrałam kartkę z tekstem napisanym delikatnie niewyraźnym pismem. Podśpiewywałam cicho fragment piosenki układając słowa w głowie. Nagle mnie olśniło.
- A coś takiego?
Open up my heart, open up my mind
Everything is changed to color from black and white
Everything I see is a new reality
Baby, is this love?*
Everything is changed to color from black and white
Everything I see is a new reality
Baby, is this love?*
Czekałam na reakcje chłopaka.
- łał to było coś! Od kiedy śpiewasz i piszesz?- zapytał.
- Nie pisze ani nie śpiewam. Czasem tylko na czymś gram- powiedziałam zapisując tekst na jego kartce.
- Pomóż mi napisać tą piosenkę- powiedział nagle.
- Czemu nie, ale na pewno nie teraz. Właściwie teraz jestem zajęta. Spróbuj coś napisać. Pomyśl o tej dziewczynie o której jest ta piosenka. Uda ci się- puściłam mu oczko idąc w stronę drzwi.
- Dziękuje. Umówiłaś się z młodym?- zapytał odprowadzając mnie do swoich drzwi co było nie potrzebne.
- Nie z Rydel. Pomagam jej w przygotowaniach do gali.
- W takim razie współczuje- zaśmiał się.
- Dlaczego?
- Sama się przekonasz- tym razem to on mi puścił oczko.
Wywróciłam oczami idąc w stronę pokoju Rydel. Zapukałam krótko od razu wchodząc do jej królestwa.
- jestem- uśmiechnęłam się.
- Czy ty wiesz która jest godzina? Gdzieś ty była!- zbeształa mnie blondynka.
- Byłam..- nie mogłam dokończyć.
- Nieważne. Tam jest garderoba- pokazała na drzwi- wybierz coś a ja pójdę się umyć- nie czekając na moją odpowiedź poszła do łazienki.
Weszłam do ogromnej garderoby wypełnionej ubraniami. Przeglądałam ubrania ułożone kolorystycznie starając się coś wybrać. Po chwili w rękach trzymałam podartą czarną parę jeansów, spódniczkę i 3 t-shirty i 2 sukienki. Z ubraniami wyszłam z jej garderoby. Wszytko położyłam na łóżku. Pobierając odpowiednio ciuchy stworzyłam z nich 4 zestawy. Po raz kolejny wróciłam do pokoju z ubraniami odkładając jedną koszulkę która nie pasowała. Tym razem wzięłam 4 pary butów i kurtkę skórzaną oraz kardigan. Buty położyłam na odpowiednich kupkach z ubraniami a skórę położyłam razem z jedną sukienką a sweter ze spódnicą. Zadowolona z siebie przeglądałam jej szkatułki z biżuterią zastanawiając się nad dodatkami. Nieświadomie nuciłam piosenkę którą przed chwilą grał Ross.
- Jestem. Co mam założyć- szczęśliwa dziewczyna w ręczniku na głowie i na ciele wyszła z łazienki.
- Zrobiłam kilka zestawów. Na początku załóż to- dałam jej kilka wieszaków z ubraniami.
Dziewczyna po otrzymaniu ubrań od razu zniknęła znowu w łazience. Po 5 minutach wyszła ubrana w jeansy, koszulkę i botki na słupku. Widząc ją od razu pokiwałam głową na nie. Dziewczyna wyglądała w tym fajnie ale ten zestaw nie pasował na gale. Blondynka chwyciła następny outfit. Wyszła znowu z łazienki ubrana w niebieską sukienkę i baleriny. Oby dwie zgodnie pokiwałyśmy głową na nie. Z zestawem numer 3 składającym się z dopasowanego krótkiego topu i spódniczki było dokładnie to samo. Z nadzieją Delly chwyciła ostatni zestaw i podążyła do łazienki.
- Ten jest idealny!- krzyknęła panna Lynch ledwo co wychodząc z łazienki.
Ubrana w ostatni outfit wyglądała niesamowicie. Po krótkim zastanowieniu wybrałam dla niej dodatki. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 16.45 powiększyłam swój uśmiech zadowolona że udało nam się wyrobić.
- Dobra a teraz siadaj. Trzeba się zająć twoimi włosami- wskazałam na krzesło przed toaletką.
Sama udałam się do łazienki z której wzięłam odżywkę, suszarkę, prostownice i lakier. Z niezbędnym ekwipunkiem wróciłam do pokoju blondynki. W pół godziny udało mi się ułożyć idealnie jej włosy. Przed popryskaniem włosów lakierem dodatkowo nałożyłam jej trochę srebrnego brokatu co Rydel się spodobało.
- Został jeszcze makijaż ale w tym ci nie pomogę. Nie umiem kogoś malować.- odezwałam się kończąc prace nad włosami.
- Nie szkodzi. I tak mi wiele dzisiaj pomogłaś.
- Polecam się na przyszłość- odpowiedziałam gdy posprzątałam przyniesione wcześniej rzeczy.
- Mogłabyś sprawdzić czy chłopaki już się szykują?- zapytała Delly szykując przybory do make up'u.
- Pewnie.
Na pierwszy ogień podążyłam do pokoju najmłodszego mieszkańca tego domu. Jak rano zapukałam do jego drzwi. Weszłam powoli do pokoju. Brunet siedział z słuchawkami robiąc coś na laptopie. Pomachałam mu ręką przed oczami zwracając na siebie uwagę.
- Jesteś gotowy?- zapytałam gdy zdjął słuchawki.
- Tak.
- Jak się czujesz?-zapytałam lekko zaniepokojona.
- Nie jest źle w sumie.
- To dobrze- pocałowałam go w policzek- lecę sprawdzić co resztą twoich braci.
Następny w kolejce był Rocky. Głośno zapukałam do jego drzwi. Nigdy nie wiadomo co on aktualnie robi. Rocky to Rocky.
- No?- słysząc głos bruneta uchyliłam drzwi.
- Przyszłam sprawdzić czy jesteś gotowy?
- Prawie. Lepiej związać włosy czy założyć beanie?- zapytał z grymasem na twarzy.
Przyjrzałam się chłopakowi ubranemu w ciemne spodnie i jasną koszulkę.
- Beani będzie lepsze.- chłopak szybko założył czapkę.
Podeszłam do niego poprawiając mu ją gdy założył ją tak że zakrywała za dużo włosów.
- Teraz lepiej- uśmiechnęłam się.
Zapukałam do drzwi na przeciwko.
- Wejdź- odezwał się blondyn.
- Jak ci idzie?- weszłam do pokoju.
Chłopak zawzięcie szukał czegoś w szufladzie komody. Ubrany był tylko w jasne poprzecierane jeansy. Wpatrywałam się w Ross'a, zauważając każdy mięsień który się napinał pod wpływem ruchu.
- Ej bo dziurę w tej szufladzie zrobisz- zaśmiałam się.
- Ha ha. Zabawne- obdarował mnie przelotnym spojrzeniem.
- Czego ty tak właściwie szukasz?- oparłam się o komodę w której chłopak czegoś poszukiwał.
Chłopak nie odpowiedział. Po chwili z uśmiechem na twarzy wyjął koszulkę rzucając ją na łóżko. Zamknął szufladę niezwykle z siebie zadowolony. Nie spuszczałam z niego wzroku.
- Teraz mi pomóż. Ta- wskazał na jasną koszulę- czy ta- pokazał ciemny t-shirt.
Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią. Spojrzałam na urania które trzymał w rękach.
- Chyba lepiej t-shirt- odpowiedziałam po chwili.
- Bosko- powiedział pod nosem zakładając koszulkę.
- Wiec jesteś gotowy?
- Praktycznie tak- odpowiedział zapinając naszyjnik z kostką.
- Świetnie- powiedziałam odbijając się do komody kierując się w stronę.
- Może tak być?- odwróciłam się spoglądając na chłopaka.
- Bardziej przystojniejszy już nie będziesz- puściłam mu oczko i wyszłam z pokoju zostawiając go z lekkimi rumieńcami.
Ostatni do sprawdzenia został Riker. Zapukałam do drzwi. Gdy nie usłyszałam odpowiedzi weszłam do pokoju powoli.
- Riker, jesteś tu?- rozejrzałam się po pokoju.
Spostrzegając że pokój blondyna jest pusty, wycofałam się. Wróciłam do różowo-białego pokoju.
- Wszyscy prawie gotowi, tylko nie wiem co z Riker'em bo nie było go w pokoju.- zdałam relacje dziewczynie która kończyła swój makijaż.
- W porządku.- odpowiedziała spryskując ciało perfumami- jak wyglądam?- spytała wstając z krzesełka.
- Idealnie- uśmiechnęłam się
Blondynka przytuliła mnie szczęśliwa po czym ob dwie zeszłyśmy na parter sprawdzając czy wszyty są gotowi. Kiedy Delly zakładała buty siedząc na schodach ja zauważyłam że chłopaki siedzą w salonie.
- Chłopaki, chodźcie tu do mnie. Musze zobaczyć jak wyglądacie- Rydel podniesionym lekko głosem powiedziała gdy wstała ze stopniów.
Po chwili szóstka młodych mężczyzn stanęła przed nami.
- Wyglądacie super. Ustawcie się zrobię wam zdjęcie- z ni kąt pojawiła się pani Lynch z aparatem w ręku.
Odsunęłam się szybko by nie znaleźć się na fotografii. Koło mnie pojawił się Ryland którego mina mówiła "mówiłem, jestem niewidzialny". Przytuliłam się do boku chłopaka rozumiejąc jak chłopak musi się teraz czuć. Spojrzał na mnie z góry i lekko się uśmiechnął. Obydwoje staliśmy tak wpatrując się w krótką, nieprofesjonalną sesję R5. Co jakiś czas zostaliśmy obdarowani spojrzeniem przez Rydel czy Riker'a. Pani Stormie spoglądała na nas kątem oka. W pewny momencie zaprzestała robić zdjęć swoim sławnym dzieciom i Ratliff'owi. Aparat skierowała w naszą stronę i nawet nie zdążyliśmy zareagować a lampa błyskowa nas oślepiła i zdjęcie zostało zrobione.
- Powtórzę się. Wyglądacie razem uroczo- sama nie wiem dlaczego ale zarumieniłam się.
- Mamo- upomniał swoją matkę Ryland- nie zapomnij że jesteśmy TYLKO przyjaciółmi- zaakcentował słowo "tylko" dobitnie uświadamiając swojej rodzicielce że nie jesteśmy parą.
- Szkoda. Pasujecie do siebie- wtrąciła swoje trzy grosze Rydel którą od razu zmordowałam wzrokiem- Nieważne- machnęła ręką- Laura chodz. Chce z tobą zdjęcie- uśmiechnęła się przywołując mnie ręką.
Odsunęłam się od o rok młodszego przyjaciela i posłusznie podeszłam do blondynki poprawiając włosy. Reszta chłopaków się odsunęła idąc tam gdzie stoi RyRy. Oby dwie uśmiechnęłyśmy się do aparatu. Widząc że przy kolejnym zdjęciu Rydel robi głupią minę zawtórowałam się. Odtworzyłam usta ze zdziwienia spoglądając na dziewczynę. Lampa błyskowa poinformowała nas że zdjęcie zostało zrobione. Przy robieniu kolejnego zdjęcia oparłyśmy się o siebie plecami. Rydel krzyżowała ręce a ja podparłam się jedną na biodru a druga wystawiłam w kierunku aparatu.
- Chyba wystarczy. Powinniście już jechać bo się spóźnicie- oparłam łzę która wyleciała mi z kącika oka po długim śmianiu się.
Wykonane zostało ostatnie tym razem grupowe zdjęcie. Wyszliśmy wszyscy z domu. Lynch'owie razem z Rat'em udali się w stronę dużego samochodu a ja machając im na pożegnanie ruszyłam w stronę swojego domu. Szybko się jednak zatrzymałam słysząc że ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i uśmiechnęłam się widząc idcą w moją stronę Panią Lynch.
- Laura, skarbie a może chciałabyś pojechać z nami?
* R5// I can't Say Im In Love
EDIT:
Piszcie ulubiony paring o którym chcielibyście przeczytać one shot'a.
Jestem w fazie pisania nowego opowiadania i potrzebuje inspiracji :)
- Został jeszcze makijaż ale w tym ci nie pomogę. Nie umiem kogoś malować.- odezwałam się kończąc prace nad włosami.
- Nie szkodzi. I tak mi wiele dzisiaj pomogłaś.
- Polecam się na przyszłość- odpowiedziałam gdy posprzątałam przyniesione wcześniej rzeczy.
- Mogłabyś sprawdzić czy chłopaki już się szykują?- zapytała Delly szykując przybory do make up'u.
- Pewnie.
Na pierwszy ogień podążyłam do pokoju najmłodszego mieszkańca tego domu. Jak rano zapukałam do jego drzwi. Weszłam powoli do pokoju. Brunet siedział z słuchawkami robiąc coś na laptopie. Pomachałam mu ręką przed oczami zwracając na siebie uwagę.
- Jesteś gotowy?- zapytałam gdy zdjął słuchawki.
- Tak.
- Jak się czujesz?-zapytałam lekko zaniepokojona.
- Nie jest źle w sumie.
- To dobrze- pocałowałam go w policzek- lecę sprawdzić co resztą twoich braci.
Następny w kolejce był Rocky. Głośno zapukałam do jego drzwi. Nigdy nie wiadomo co on aktualnie robi. Rocky to Rocky.
- No?- słysząc głos bruneta uchyliłam drzwi.
- Przyszłam sprawdzić czy jesteś gotowy?
- Prawie. Lepiej związać włosy czy założyć beanie?- zapytał z grymasem na twarzy.
Przyjrzałam się chłopakowi ubranemu w ciemne spodnie i jasną koszulkę.
- Beani będzie lepsze.- chłopak szybko założył czapkę.
Podeszłam do niego poprawiając mu ją gdy założył ją tak że zakrywała za dużo włosów.
- Teraz lepiej- uśmiechnęłam się.
Zapukałam do drzwi na przeciwko.
- Wejdź- odezwał się blondyn.
- Jak ci idzie?- weszłam do pokoju.
Chłopak zawzięcie szukał czegoś w szufladzie komody. Ubrany był tylko w jasne poprzecierane jeansy. Wpatrywałam się w Ross'a, zauważając każdy mięsień który się napinał pod wpływem ruchu.
- Ej bo dziurę w tej szufladzie zrobisz- zaśmiałam się.
- Ha ha. Zabawne- obdarował mnie przelotnym spojrzeniem.
- Czego ty tak właściwie szukasz?- oparłam się o komodę w której chłopak czegoś poszukiwał.
Chłopak nie odpowiedział. Po chwili z uśmiechem na twarzy wyjął koszulkę rzucając ją na łóżko. Zamknął szufladę niezwykle z siebie zadowolony. Nie spuszczałam z niego wzroku.
- Teraz mi pomóż. Ta- wskazał na jasną koszulę- czy ta- pokazał ciemny t-shirt.
Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią. Spojrzałam na urania które trzymał w rękach.
- Chyba lepiej t-shirt- odpowiedziałam po chwili.
- Bosko- powiedział pod nosem zakładając koszulkę.
- Wiec jesteś gotowy?
- Praktycznie tak- odpowiedział zapinając naszyjnik z kostką.
- Świetnie- powiedziałam odbijając się do komody kierując się w stronę.
- Może tak być?- odwróciłam się spoglądając na chłopaka.
- Bardziej przystojniejszy już nie będziesz- puściłam mu oczko i wyszłam z pokoju zostawiając go z lekkimi rumieńcami.
Ostatni do sprawdzenia został Riker. Zapukałam do drzwi. Gdy nie usłyszałam odpowiedzi weszłam do pokoju powoli.
- Riker, jesteś tu?- rozejrzałam się po pokoju.
Spostrzegając że pokój blondyna jest pusty, wycofałam się. Wróciłam do różowo-białego pokoju.
- Wszyscy prawie gotowi, tylko nie wiem co z Riker'em bo nie było go w pokoju.- zdałam relacje dziewczynie która kończyła swój makijaż.
- W porządku.- odpowiedziała spryskując ciało perfumami- jak wyglądam?- spytała wstając z krzesełka.
- Idealnie- uśmiechnęłam się
Blondynka przytuliła mnie szczęśliwa po czym ob dwie zeszłyśmy na parter sprawdzając czy wszyty są gotowi. Kiedy Delly zakładała buty siedząc na schodach ja zauważyłam że chłopaki siedzą w salonie.
- Chłopaki, chodźcie tu do mnie. Musze zobaczyć jak wyglądacie- Rydel podniesionym lekko głosem powiedziała gdy wstała ze stopniów.
Po chwili szóstka młodych mężczyzn stanęła przed nami.
- Wyglądacie super. Ustawcie się zrobię wam zdjęcie- z ni kąt pojawiła się pani Lynch z aparatem w ręku.
Odsunęłam się szybko by nie znaleźć się na fotografii. Koło mnie pojawił się Ryland którego mina mówiła "mówiłem, jestem niewidzialny". Przytuliłam się do boku chłopaka rozumiejąc jak chłopak musi się teraz czuć. Spojrzał na mnie z góry i lekko się uśmiechnął. Obydwoje staliśmy tak wpatrując się w krótką, nieprofesjonalną sesję R5. Co jakiś czas zostaliśmy obdarowani spojrzeniem przez Rydel czy Riker'a. Pani Stormie spoglądała na nas kątem oka. W pewny momencie zaprzestała robić zdjęć swoim sławnym dzieciom i Ratliff'owi. Aparat skierowała w naszą stronę i nawet nie zdążyliśmy zareagować a lampa błyskowa nas oślepiła i zdjęcie zostało zrobione.
- Powtórzę się. Wyglądacie razem uroczo- sama nie wiem dlaczego ale zarumieniłam się.
- Mamo- upomniał swoją matkę Ryland- nie zapomnij że jesteśmy TYLKO przyjaciółmi- zaakcentował słowo "tylko" dobitnie uświadamiając swojej rodzicielce że nie jesteśmy parą.
- Szkoda. Pasujecie do siebie- wtrąciła swoje trzy grosze Rydel którą od razu zmordowałam wzrokiem- Nieważne- machnęła ręką- Laura chodz. Chce z tobą zdjęcie- uśmiechnęła się przywołując mnie ręką.
Odsunęłam się od o rok młodszego przyjaciela i posłusznie podeszłam do blondynki poprawiając włosy. Reszta chłopaków się odsunęła idąc tam gdzie stoi RyRy. Oby dwie uśmiechnęłyśmy się do aparatu. Widząc że przy kolejnym zdjęciu Rydel robi głupią minę zawtórowałam się. Odtworzyłam usta ze zdziwienia spoglądając na dziewczynę. Lampa błyskowa poinformowała nas że zdjęcie zostało zrobione. Przy robieniu kolejnego zdjęcia oparłyśmy się o siebie plecami. Rydel krzyżowała ręce a ja podparłam się jedną na biodru a druga wystawiłam w kierunku aparatu.
- Chyba wystarczy. Powinniście już jechać bo się spóźnicie- oparłam łzę która wyleciała mi z kącika oka po długim śmianiu się.
Wykonane zostało ostatnie tym razem grupowe zdjęcie. Wyszliśmy wszyscy z domu. Lynch'owie razem z Rat'em udali się w stronę dużego samochodu a ja machając im na pożegnanie ruszyłam w stronę swojego domu. Szybko się jednak zatrzymałam słysząc że ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i uśmiechnęłam się widząc idcą w moją stronę Panią Lynch.
- Laura, skarbie a może chciałabyś pojechać z nami?
††††
Nie mam ochoty dziś na pisanie notki.
Piszczcie co o tym czymś wyżej sądzicie.
minimum 10 komentarzy = Rozdział 26.
Zapraszam na bloga Szyliwi >KILK<
Lekka, zabawna historia. Na pewno wam się spodoba.
* R5// I can't Say Im In Love
EDIT:
Piszcie ulubiony paring o którym chcielibyście przeczytać one shot'a.
Jestem w fazie pisania nowego opowiadania i potrzebuje inspiracji :)