Wstałam około 6 nad ranem. Troche mnie głowa bolała ale się już do tego bólu przyzwyczajałam. Dzisiaj pora iść w końcu do szkoły. To prawdopodobnie będzie mój ostatni dzień. Dziś chyba dowiem się jakie mam oceny na koniec roku. Nie zależy mi za bardzo na tym ale na pewno chce zdać. Podniosłam się z miękkiej poduszki. Wzięłam jak zawsze ciemną bieliznę z komody i udałam się do łazienki. Wzięłam poranny poranny prysznic. W samej bieliźnie poszłam do pokoju. Tradycyjnie stanęłam przy szafie i zastanawiałam się co na siebie włożyć. Spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 6:45 więc mam jeszcze trochę czasu. Po około 5 minutach wybrałam idealny zestaw na dziś. Włosy zostawiłam w klasycznym nieładzie. To na prawdę dziwne bo w Los Angeles jest za wasze gorąco a tym bardziej gdy się zbliżają wakacje, ale nie jest dziś za ciepło. Ubrałam się i zrobiłam makijaż taki jak zawsze. Od torby włożyłam telefon, portfel, długopis, słuchawki, kredkę od oczu i tusz do rzęs w razie czego jak bym się rozmazała. Zeszłam od kuchni i zrobiłam sobie musli. Zegarek wskazywał godzinę 7:15 gdy zaczęłam jeść mój posiłek. Zawsze jem wolno śniadanie i tak było też dziś. Po około 7 minutach zjadłam i włożyłam miskę do zmywarki. Wzięłam torbę i wyszłam z domu, oczywiście zamykając go. Wyjełam telefon i słuchawki. Jedyne co umili mi drogę do szkoły to muzyka. Włożyła słuchawki do uszu i po kilku sekundach usłyszałam cudowny głos Rihanny. Wszyscy myślą ze ja słucham jakiegoś rock'a lub metalu. W sumie mają racje ale również słucham barbadoski. Jestem Navy już około 4 lat i nie mam zamiaru przestać jej słuchać. Nikt o tym nie wie. A nie przepraszam wie to tylko Ryland. Szłam w rytm piosenki w kierunku szkoły. Akurat ja piosenka się skończyła ja dotarłam do bramy szkoły. Weszłam chowając telefon i słuchawki. Jak znalazłam się w budynku rozbrzmiał dzwonek. Wszyscy uczniowie ruszali do swoich klasy tylko ja jako jedyna zapomniałam jaką mam teraz lekcje. Jest prawie koniec roku a ja tego nie pamiętam. A tak! Mam teraz angielski. Ruszyłam w kierunku sali. Uczniowie z nauczycielką byli już w klasie. Nacisnełam klamke i pełnym luzem weszłam do pomieszczenia. Już po sekundzie usłyszałam głos nauczycielki
- Laura Marano! Dlaczego się spóźniłaś?
- Oj niech pani wyluzuje! I tak za chwile koniec roku.
- Jak ty się do mnie odzywasz?
- Normalnie?
- Nie mam do ciebie siły, siadaj na swoje miejsce.
Ruszyłam dumnie do ławki. Usiadłam i przywitałam się z Ryland'em. Nauczycielka sobie gadała a ja nawet nie zwracałam na nią uwagi tylko przyglądałam się widokowi z okna. Dopiero dzwoniek 'obudził mnie z transu'. Wyszłam do klasy. Następny był W-F. Damn nienawidzę tego. Trudno powiem ze jestem nieprzygotowana. Ruszyłam w kierunku szatni. Usiadłąm na ławce i czekałam na dzwonek. Jedynym plusem dla czego chodziłam na w-f było to że mogłam popatrzyć na chłopaków którzy często gdy było ciepło biegali po boisku bez koszulek. Wszystkie dziewczyny, oj prawdie wszystkie się przebierały. Wyjątkiem byłam ja i Alex. Nie wiecie kto to Alex. Już wam tłumacze. Alex, a przepraszam ona każe na siebie mówić Alexis anyway to jest dziewczyna, która podrywa każdego chłopaka. Chodzi w krótkich spódniczkach i ciasnych przykusych bluzkach z dużym dekoltem. Mała na sobie tonę fluidu, a najgorsze było to że on nie był dobrany do odcieniu jej cery. Przez większość dziewczyn byłą uważana za plastik i szmatę.Zresztą nie tylko dziewczyny tak uważały. Nie zajmujmy się już nią. Zadzwonił dzwonek. Grzecznie udałam się na boisko. Nauczyciel znowu nie był zadowolony że nie ćwiczę. Chrzanić to! Reszta lekcji minęła normalnie. Musze wam się pochwalić... ZDAŁAM! Normalnie się ciesze bo to mój ostatni rok. Koniec ze szkołom. Podobno na zakończenie ma być bal. Może pójdę. Wyszłam przed szkołę. Czekałam na RyRy ale nagle podszedł jakiś frajer.
- Hej mała. Może wybrałabyś się ze mną na ten bal?- powiedział z uśmiechem
- Po pierwsze: Mała to jest twoja pała, a ja jestem niska- BAM! Zgasiłam go- A po drugie: Nie! Nara frajerze.
Chłopak jak tylko to usłyszał od razu uciekł. Jego koledzy mieli z niego ubaw. Zresztą ja też.
- Co cię tak śmieszy?- powiedział z uśmiechem mój przyjaciel
- Hahah. Jakiś chłoptaś przyszed do mnie i sie zapytał czy nie poszłabym z nim na ten bal.
- Hahah! Idziemy?
- Pewnie.
- Słuchaj moje rodzeństwo organizuje dziś imprezę bo rodziców nie ma. Może chciałabyś przyjść?
- Pewnie czemu nie.
- To o 17. Wiesz gdzie mieszkam
- Tak- powiedziałam uśmiechnięta.
Reszte drogi przeszliśmy w ciszy.
- To do zobaczenia - powiedziałam i przytuliłam Ryland'a.
- Do zo- odwzajemnił uścisk.
Weszłam do domu. Odruchowo spojrzałam na zegarek, który wskazywał 15. Za wiele czasu nie mam. Na początku coś zjem. Poszłam do kuchni. W lodówce nie było nic specjalnego. Spojrzałam dokładnie. Mam! Jogurt do picia. Mniam. Wzięłam butelkę i zaczęłam pić. Poszłam z moim posiłkiem na górę do pokoju. Pijąc jogurt zastanawiałam się w co się ubrać. Skończyłam pić i wyrzuciłam opakowanie do kosza. W głowie miałam już plan co założyć. Spojrzałam przez okno. Przez szare chmury zaczeło wyglądać słońce. Cudnie. Z szafy wyjęłam to. Bosko. Poszłam do łazienki. Przebrałam się. Włosy postanowiłam wyprostować. Makijaż robiłam mocny. Popsikałam się perfumami, a usta maznęłam szminką. Gotowe. Zegarek wskazywał 16:25. Wzięła tą samą torbę co do szkoły. Zeszłam na dół. No dobra pora już iść. Wszyłam z domu uprzednio go zamykając. Jednak nie poszłam od razu do Lynch'ów. Udałam się najpierw do Brian'a.
- Hej Brian. Dasz mi 3 działki.
- Hej Lau. Pewnie ale wiesz musisz zapłacić.
- Oczywiście- wyciągnęłam z torby portfel.- Ile bedzie kosztować.
- 150 dolców
- Trzymaj- dałam mu kasę a on mi 3 strzykawki.
-Dzięki.
Teraz moim przystankiem był dom Lynch'ów.
††††††††
Siemka tygryski moje.
Dziękuje Katarzynie Strusce, że podsunęłam mi pomysł. Dziękuje również Elci za komentarz który był piękny. Oczywiście też skorzystam z twojego pomysłu.
Lepszych czytelniczek już chyba nie mogę mieć.
Stroje do tego rozdziału tworzyłam sama :)
Wybaczcie mi, że rozdział taki krótki, ale już biorę się za następny.
Przepraszam za błędy.
Nie zanudzam już więcej.
5 Seconds of Summer dla was
Jeśli ktoś z was ma twitter'a jeśli chce niech poda... chętnie zaobserwuje i lice oczywiście na fback :)
Buźka ;*
Cudowny rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!
OdpowiedzUsuńRozdział jest mega!
OdpowiedzUsuńDawaj szybko next!
A oto Twitter:
@AniaFanka
Rozdział boski!
OdpowiedzUsuńI co z tego że krótki, ale jest:D
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle: Cudo *u* Napisz proszę Cię następny ;* Now !!! ;D
OdpowiedzUsuńStruskiej* nie ma za co. Polecam się na przyszłość :D
OdpowiedzUsuńSuper i dawaj szybki next! Kocham Twój blog *.*
OdpowiedzUsuńhttp://raurarealstory.blogspot.com/ - ZAPRASZAM! Przeczytasz, skomentujesz, zaobserwujesz? To dla mnie i dla koleżanki dużo znaczy :)
Nadzieja umiera ostatnia prawda? ;c
Świetny rozdział :D
OdpowiedzUsuńGenialny pomysł Kasi :D
Nie mogę doczekać się imprezy u Lynchów :D
CZEKAM NA NEXT!!!!!!!!!!!!!!!!